Obstawiam, że zobaczymy go jeszcze na niebie. Samolot usiadł dość miękko, więc i uszkodzenia pewnie nie są zbyt wielkie. Wiele innych samolotów po twardszych lądowaniach wróciło do latania. Zastanawia mnie tylko co mogło być przyczyną tak poważnych problemów z hydrauliką i elektryką. Pewnie przez wiele tygodni będzie trwało śledztwo, które musi odpowiedzieć na pytanie, czy to problem jednostkowy, czy wada seryjna (w co wątpię).
Pewnie po naprawie samolot zacznie latać gdzieś w Afryce.
Problem na pewno nie był banalny - obwody są zwielokrotniane i rzadko zdarzają się takie sytuacje, że coś pada zupełnie!
Widać to po pierwszych komentarzach (za tok.fm):
"Wojciech Łuczak, pilot, ekspert lotniczy tłumaczy, co się stało na Okęciu: Przyczyną tej sytuacji (niewypuszczenia podwozia - red.) było przecięcie lub awaria instalacji wypuszczania całego podwozia. Coś musiało zawieść w kilku obwodach wysuwających podwozie, ale nie chcę wyrokować. Czekają nas tygodnie ekspertyz"
Od jakiegoś czasu patrzę na schemat 767 i próbuję się domyślić, gdzie tkwił problem:
http://www.remudoaviation.net/docs/B767 ... matics.pdf
(strona 24), ale nic sensownego mi nie przychodzi do głowy.
Ogólnie 767 w linii LOT poza egzemplarzem SP-LPE (słynny Papa Error) mają dosyć dobrą opinię i piloci lubią te maszyny.
Na pewno kapitan Tadeusz Wrona i drugi pilot Jerzy Szwarc to bohaterowie dzisiejszego dnia.