Złombol 2014. WarczyBuek spisał się na medal (prawie)

Pomimo wielu przeciwności,17 września nasza załoga „WarczyBurka” dotarła na metę kolejnej edycji Złombola. Po przejechaniu 2.6 tys. km Patryk Chwałko wraz z przyjaciółmi dojechał do hiszpańskiej miejscowości Lloret de mar.

Pomimo wielu przeciwności,17 września nasza załoga „WarczyBurka” dotarła na metę kolejnej edycji Złombola. Po przejechaniu 2.6 tys. km Patryk Chwałko wraz z przyjaciółmi dojechał do hiszpańskiej miejscowości Lloret de mar.

Relacja Patryka:

17 września po przejechaniu 2600 km dotarliśmy na metę. Nie obyło się bez przygód, jak niesprawne wycieraczki i jazda na Węgrzech w strugach deszczu. Pokonywaliśmy autostrady Słowenii ze spalaniem jakiego powstydziłby się nie jeden v12. Byliśmy honorowymi gośćmi serwisu ferrari we Włoszech oraz parkowaliśmy pod najsłynniejszym europejskim kasynem w Monte Carlo. Przemierzyliśmy bulwary Lazurowego Wybrzeża we Francji z wielką pompa dotarliśmy do Hiszpanii. Meta.

Po zasłużonym dwudniowym odpoczynku, podczas którego my wygrzewaliśmy się na wybrzeżu Costa Brava oraz poznawaliśmy uroki Barcelony, a WarczyBurek odpoczywał na zacienionym campingu, ruszyliśmy w dalszą podróż.

Dzień pierwszy to wizyta w Andorze, która zaskoczyła nas przepięknymi widokami, stromymi podjazdami, oraz nadzwyczaj korzystnymi warunkami zakupów pożądanych przez nas towarów. Kolejny dzień to zwiedzanie francuskiego zbocza Pirenejow. Nasz dzielny pojazd dowiózł nas do największej zachowanej średniowiecznej twierdzy w Carcassone, oraz do najwyższego europejskiego wiaduktu w Millau.

Wycieczka zakończyła się w St. Tropez gdzie mogliśmy poczuć atmosferę luksusu jak i zaparkować pod posterunkiem Żandarmerii znanym każdemu kto wie kim był Louis Defunes. W następnej kolejności odwiedziliśmy hotel i aleje gwiazd w Cannes, oraz robiący ogromne wrażenie wąwóz Verdon z jeziorem la Croix. Dzień szósty spędziliśmy na przemierzaniu wschodniego wybrzeża Francji, co zaczęło odciskać piętno na kondycji naszego przyjaciela.

Zgarbiony i popiskujący dowiózł nas pod najwyższy szczyt Europy, gdzie mogliśmy, dzięki uprzejmości znajomego, nacieszyć się widokiem z balkonu właśnie na Mt Blanc. Kolejny etap to przejazd przez górzystą Szwajcarię, która oczarowała nas widokiem wzgórz i alpejskich krów, dzięki którym mogliśmy kupić te najprawdziwsze sery i czekolady. WarczyBurek po raz kolejny nadwyrężył swoje przeguby oraz skrzynię biegów.

Następnego dnia przejechaliśmy przez nieco ... rozczarowujący Liechtenstein, aby zatrzymać się w pamiętającym czasy rzymskie Augsburgu, oraz świętować nasze dokonania na słynnym Oktoberfescie. Niestety celebracja sukcesu okazała się być przedwczesna gdyż nasz pojazd obraził się na 2 tygodnie zaniedbywań eksploatacyjnych.

Po wyjechaniu w kierunku domu WarczyBurek wypuścił swoje płyny eksploatacyjne i sprzeciwił się dalszej współpracy. Może chciał zakończyć swój żywot w byłym NRD, tam gdzie 24 lata temu się urodził? Jednak dzięki dobremu ubezpieczaniu i pomocy rodziny dotarliśmy w końcu do Zgorzelca!

kilka statystyk:

  • przejechaliśmy 5787 km, spaliliśmy jakieś 600 litrów benzyny
  • na dzień 23.09 w kasie złombola było 652,072,81 ( bez wpływów z 1% podatku), nasz samochód uzbierał prawie 4 razy więcej niż wymagana kwota minimalna.

Ogromna podzięka dla darczyńców Dzika

  • Centrum Ubezpieczeniowe
  • Iso Flow ocieplenia
  • Intercars Grupa Wrocław
  • Unilover - Lipton
  • Jaguar Gieremek
  • Marina Hotel&Resort