Pomimo apeli, protestów, czy unieważnienia podobnych zapisów po stronie czeskiej, polski rząd do odwołania podtrzymał obowiązujące zapisy w sprawie przekraczania granicy. Oznacza to, że osoby które wyjechały w celach zarobkowych do Niemiec, czy Czech, po powrocie muszą przejść obowiązkową 14 dniową kwarantannę.
W piątek w wielu przygranicznych miastach doszło do protestów. Nasi rodacy okazywali swoje niezadowolenie z obowiązujących zapisów. Wielu z nich wyjechało bowiem do pracy za granicą, a w związku z obowiązującymi regulacjami nawet pracując w odległosic kilku minut od domu, pozbawieni zostali kontaktów z rodziną.
Zakazy obowiązywały do niedzielnej północy. Jednak w międzyczasie czeski sąd zniósł rozporządzenie tamtejszego ministra zdrowia dzięki czemu między innymi od piątku 24 kwietnia Czesi mogą jeździć za granicę, a ograniczenia w podróżowaniu nie obowiązywują osób pracujących w sąsiednich krajach. Od piątku takie osoby mogą jeździć do pracy i wracać do domu codziennie, pod warunkiem posiadania ważnego badania, stwierdzającego brak zakażenia koronawirusem.
Dlatego liczono też na złagodzenie polskich zapisów. Niestety ci którzy mieli taką nadzieję - rozczarowali się. Najpierw Rzeczpospolita poinformowała, że nic się nie zmieni, a przepisy zastaną wydłużone do połowy maja. Jak się jednak okazało – rząd zrezygnował z konkretnej daty i wprowadził zapis „do odwołania”.
Decyzja władz spotkała się krytyka między innymi Premiera Saksonii:
Myślę, że polski rząd się zagalopował. Unia Europejska przyzwyczaiła już ludzi, że niegdysiejsze granice nie są już ani barierami jeśli chodzi o miejsce pracy, ani o zamieszkanie - powiedział Michael Kretschmer.
Ocenił, że decyzja polskiego rządu oznacza "wielkie nieszczęście" dla Polaków, którzy dojeżdżają do pracy w przygranicznych miejscowościach w Niemczech, mieszkając w Polsce.
Premier Saksonii uważa, że postanowienie to jest zbyt rygorystyczne i stwarza wielki problem i dla polskich pracowników, i dla niemieckich pracodawców. Na podobnym stanowisku stanęła Brandenburgia.
W sobotę interpelację w tej sprawie zapowiedział poseł Stanisław Żuk:
W związku z tym, że trudno mi się pogodzić z sytuacją finansową i materialną obywateli polskich pracujących w Czechach i Niemczech, złożyłem kolejną interpelację w tej sprawie. Przedstawiam treść:
Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 19.04.2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń i nakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii zarządzono między innymi, że osoba przekraczająca granicę państwową, w celu udania się do miejsca zamieszkania lub pobytu na terenie RP jest zobowiązana odbyć kwarantannę trwającą 14 dni, licząc od dnia następującego po przekroczeniu granicy, wraz z osobami wspólnie zamieszkującymi lub gospodarującymi.
Tym zapisem spowodowano, że kilkadziesiąt tysięcy osób, naszych rodaków, pracujących w strefach przygranicznych Czech i Niemiec stanęło przed zagrożeniem utraty pracy, bądź znacznego obniżenia zarobków. Jest to dramat i tragedia dla rodzin mogących stracić środki do życia. Są to nasi obywatele którzy nie mogli znaleźć pracy u nas w kraju więc znaleźli ją za granicą.
Tak przygotowane przepisy świadczą o nie liczeniu się z ludźmi, i braku szacunku dla naszych obywateli pracujących daleko od Warszawy. Kolejny raz ministerialni urzędnicy zademonstrowali brak wyobraźni, wiedzy, cynizm i obojętność w stosunku do naszych rodaków.
Co mają zrobić Polacy którzy są tam ubezpieczeni, pobierają świadczenia w ramach opieki medycznej, co z kobietami które tam rodzą, co z rodzinami mieszanymi polsko- czeskimi i polsko-niemieckimi, jak oni mają sobie dać radę. Co z naszą młodzieżą która mieszka w Polsce a uczy się w Niemczech. Czy ktoś z urzędników zastanawiał się nad tym? Przecież granicę zamknięto z dnia na dzień. Nikt z nich nie był na to przygotowany.
Należy to, jak najszybciej zmienić. Ludzi tych pozostawiono samym sobie. Państwo Polskie się nimi nie interesuje. Nie ma dla nich rekompensat, zwolnień podatkowych i innego wsparcia w ramach „tarczy antykryzysowej”.Codziennie tysiące ludzi w Polsce dojeżdżają do pracy i mają kontakt z tysiącami innych ludzi. Tysiące kierowców TIR-ów przekracza granicę Polski wracając z innych krajów. Oni muszą coś zjeść, zatankować paliwo, skorzystać z toalety, gdzieś przenocować a więc mają także kontakt z tysiącami innymi ludźmi.
Czym więc, różnią się od nich, nasi obywatele pracujący w strefach przygranicznych szczególnie Czech i Niemiec. Niczym. Muszą także podróżować, aby pracować i móc zarabiać na utrzymanie swoich rodzin.
Państwo Polskie o nich zapomniało. Ci ludzie są bardzo mocno rozgoryczeni.Apeluję o zmianę przepisów w taki sposób aby umożliwić tej grupie zawodowej Polaków normalne funkcjonowanie. Przecież można to uzgodnić z Czechami i Niemcami.
Można do tego celu, wykorzystać choćby zapisy wspomnianego rozporządzenia mówiące w par. 2.13. że Państwowy inspektor sanitarny właściwy ze względu na miejsce zamieszkania lub pobytu, w którym ma być obowiązkowa kwarantanna, o której mowa w przepisach wydanych na podstawie art.34.ust. 5 o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, lub inny upoważniony przez Głównego Inspektora Sanitarnego państwowy inspektor sanitarny, w uzasadnionych przypadkach, decyduje o skróceniu lub zwolnieniu z obowiązku jej odbycia.
W związku z tym, korzystając z przysługujących mi praw proszę o odpowiedź na następujące pytania:
- Jaka liczba naszych obywateli została pozbawiona możliwości wykonywania pracy lub jej ograniczeniu przez odbywanie kwarantanny, tylko dlatego, że są zatrudnieni w obszarach przygranicznych Czech i Niemiec?
- Jakie środki wsparcia i rekompensat przygotowano dla tej grupy Polaków która ze względu na kwarantannę utraciła pracę bądź znacząco mniej zarabia tylko dla tego, że pracują za granicą Polski?
- Kiedy administracja rządowa pozwoli swoim rodakom wrócić do pracy w Czechach i w Niemczech aby mogli żyć i utrzymać swoje rodziny w godnych warunkach?
Jednak patrząc na to co się obecnie dzieje, a zwłaszcza na zamieszanie w sprawie majowych wyborów, ciężko liczyć na zmiany. Wydaje się, że dopiero w okolicy połowy maja – tak jak pisała Rzeczpospolita – i panującej wówczas sytuacji epidemiologicznej, pracujący za granicą mogą liczyć na zmianę obowiązujących przepisów.