Początek roku znowu pod znakiem spraw wokół kopalni Turów. Po „wystąpieniu” ambasadora Jasińskiego, Gazeta Wyborcza pisze o raporcie z katastrofy zwałowiska, burmistrz niemieckiego Zittau uważa, że kopalnia oddziaływuje na ich miasto, a 15 stycznia ma się odbyć protest przeciwko funkcjonowaniu kopalni.
O sprawie ambasadora pisaliśmy już wcześniej. Więcej w odnośniku na dole artykułu.
Raport
Gazeta Wyborcza oblikowała materiał, po jak piszą, lekturze raportu po katastrofie zwałowiska w 2016 roku. Zdaniem gazety: Błędy PGE wynikiem braku wiedzy eksperckiej. Gazeta pisz też o tym, że pomimo krytycznego raportu nikt za katastrofę nie poniósł do tej pory konsekwencji.
Artykuł tutaj (wersja płatna): Dotarliśmy do raportu urzędu górniczego po katastrofie w kopalni Turów. "Błędy PGE wynikiem braku wiedzy eksperckiej"
Zittau
Jak informuje niemiecki Bild: Burmistrz niemieckiej Żytawy (Zittau) Thomas Zenker zapowiada systematycznie rejestrowanie szkód górniczych, które mogą być związane z działalnością kopalni Turów.
Burmistrz żąda wsparcia saksońskich władz, bo jak twierdzi, doszło nie tylko do obniżenia gruntu, to od niedawna, mieszkańcy mają obserwować rysy na swoich budynkach:
Aby dostać się do coraz głębiej położonych pokładów, ‘poziom wód gruntowych został obniżony już o około 100 metrów'” – wyjaśnia cytowany przez „Bilda” geolog Ralf Krupp.
Jak mówi, gdy odpompowuje się wodę, zapada się także grunt. „Na granicy Niemiec stwierdziliśmy już obniżenie terenu o jeden metr” – dodaje. „Bild” publikuje na swej stronie internetowej fotografie budynków w Żytawie, na których widać wyraźne pęknięcia. Mieszkańcy domów twierdzą, że rysy pojawiły się w ostatnich latach.
W swojej drugiej ekspertyzie na temat skutków działalności Turowa Krupp stwierdza, że istnieją „jednoznaczne wskazówki”, iż uszkodzenia budynków w Żytawie mogą być konsekwencją obniżenia poziomu wód gruntowych i związanego z tym zapadania się gruntu.
Artykuł tutaj: Bild: Polska kopalnia zagraża niemieckiemu miastu
Protest
Jak wynika z informacji opublikowanej na bogatyńskim BIP-ie, 15 stycznia o 9:00 rozpocznie się zgromadzenie publiczne, którego celem jest:
Zwrócenie uwagi na fakt, że polski rząd kontynuuje nielegalnie wydobycie węgla brunatnego w Turowie.
Jak piszą organizatorzy (wydarzenie na Facebooku) - protest będzie miał charakter radykalnie pokojowy i organizowany jest oddolnie przez grupę obywateli z Czech, Polski i Niemiec. Biorąc pod uwagę napiętą sytuację, spodziewamy się możliwych aktów przemocy ze strony lokalnych związków zawodowych.
Jesteśmy grupą obywateli czeskich, polskich i niemieckich, którym sytuacja w Turowie nie jest obojętna. Naszym obowiązkiem jest sprzeciwić się lekkomyślnym działaniom państwa polskiego, które pozbawia ludność Czech wody, a ludzkość przyszłości. Sprzeciwiamy się bezprawnym działaniom Polski i żądamy, aby zgodnie z prawem natychmiast zaprzestała wydobycia i zamknęła kopalnię Turów. Pomysł odkręcenia kranu, z którego nic nie wypływa, jest nie do przyjęcia w Europie XXI wieku. W czasach kryzysu klimatycznego nie ma miejsca na przedkładanie egoistycznych, partykularnych i narodowych interesów nad interesy i dobrostan ludzi.
Zwracamy się również do rządu czeskiego, aby nie poddawał się Polsce i konsekwentnie chronił prawa swoich obywateli.
Dlaczego wybraliśmy formę demonstracji?
Sytuacja wokół kopalni Turów jest zaostrzona - ludzie nie wierzą, że po zamknięciu kopalni będą nowe miejsca pracy - i dlatego w Bogatyni nie ma protestów. Jesteśmy jednak przekonani, że listy otwarte czy petycje internetowe nie wywierają presji potrzebnej do zamknięcia kopalni. Dlatego postanowiliśmy zaprotestować na miejscu w formie pokojowej demonstracji, pomimo bardzo realnego zagrożenia fizyczną agresją ze strony mieszkańców. Mamy informację, że lokalny związek zawodowy dowiedział się o planowanym proteście i planuje zorganizować kontrdemonstrację.