Niemcy: Wzmożone kontrole nie pomagają. Przynajmniej na razie.

Po kilku dniach od wprowadzenia możliwości stosowania kontroli stałych między innymi na granicy z Polską, efekty nie są najwyraźniej takie na jakie liczyli nasi zachodni sąsiedzi.

Po kilku dniach od wprowadzenia możliwości stosowania kontroli stałych między innymi na granicy z Polską, efekty nie są najwyraźniej takie na jakie liczyli nasi zachodni sąsiedzi.

W wywiadzie dla „Bild am Sonntag” szefowa niemieckiego resortu MSW Nancy Faeser, podtrzymała swoje stanowisko, że kontrole zostały wprowadzone dla ochrony życia i zdrowia ludzi „którzy są przemycani przez granice w sposób zagrażający życiu, stłoczeni, bez wody i prawie bez tlenu”.

Jak się okazuje od poniedziałku (16.10) kiedy wprowadzono kontrole, do czwartku ujawniono 2500 osób nielegalnie przekraczających granicę z Niemcami. Niestety, według przewodniczącego związku zawodowego policjantów Andreasa Rosskopfa: nie odnotowuje się spadku przepływu migracji. Również „liczba osób odesłanych prawie nie wzrosła” – stwierdził przewodniczący.

Dodał, że przemytnicy omijają punkty kontrolne i istnieje pilna potrzeba dostosowania kontroli granicznych do sytuacji, a tym samym uczynienia ich nieprzewidywalnymi dla przemytników.

Stanowisko w tej sprawie zajął też Kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który w wywiadzie dla magazynu „Der Spiegel” powiedział, że Niemcy potrzebują zagranicznych pracowników i uchodźcy mają również prawo do azylu, ale „kto nie należy do jednej, ani do drugiej grupy, nie może u nas zostać”. „Dlatego ograniczamy nielegalną migrację – przyjeżdża zbyt wielu” – skonstatował Scholz.

Kanclerz wspomniał też o uzgodnionym w UE mechanizmie solidarnościowym w relokacji uchodźców, który – jak wyraził nadzieję – zostanie poparty przez Parlament Europejski. Olaf Scholz uważa też, że konieczne staje się przyspieszenie stosowania procedur administracyjnych, czyli jak to podsumował: „Musimy deportować więcej i szybciej”.