Polski rekordzista w rękach niemieckiej policji.

Jak poinfmorowała niemiecka policja, wielokrotnie zdarza się, że podczas sprawdzania osoby okazuje się, że dane nazwisko pojawia się więcej niż raz na liście poszukiwanych. Jednak sześć razy to już rekordowe zjawisko.

Jak poinfmorowała niemiecka policja, wielokrotnie zdarza się, że podczas sprawdzania osoby okazuje się, że dane nazwisko pojawia się więcej niż raz na liście poszukiwanych. Jednak sześć razy to już rekordowe zjawisko.

Opisywana sytuacja dotyczy 36-letniego obywatela Polski, który został zatrzymany wczoraj (14.10) po południu na moście granicznym w Krauschwitz (powiat Görlitz) prowadzącego Audi Q7 w poniedziałkowe popołudnie.

Policja federalna poinformowała mężczyznę, że ma trzy nakazy aresztowania, jego prawo jazdy ma zostać skonfiskowane, a jego aktualnym miejscem pobytu interesują się aż dwie prokuratury. Mężczyzna wyjaśnił wówczas funkcjonariuszom, że to niemożliwe. Jak sam twierdził: nigdy wcześniej nie był w Niemczech. Jednak ostatecznie przyznał, że wszystkie zawiadomienia rzeczywiście dotyczą jego osoby.

Ponieważ na początku kontroli podejrzewano, że kierowca Audi jechał bez ważnego prawa jazdy, poinformowano komisariat policji w Weißwasser. Tamtejsi funkcjonariusze przejęli sprawcę wykroczenia drogowego i doprowadzili go na komisariat. Tam najpierw zajęto się dwoma nakazami aresztowania. Oba zostały anulowane po zapłaceniu grzywny. Pierwszy w wysokości 1800 euro za kradzież (prokuratura w Bochum) i drugi w wysokości 1200 euro za jazdę bez prawa jazdy (prokuratura w Krefeld).

Trzeci nakaz aresztowania nie mógł jednak zostać tak szybko anulowany, ponieważ wiązał się z tymczasowym aresztowaniem. O jego zastosowanie wnioskowała prokuratura w Dortmundzie w sprawie o oszustwo. Dlatego oskarżony trafił do więzienia.

Po zatrzymaniu, prokuratury w Münster i Dortmundzie zostały poinformowane o aktualnym miejscu pobytu Polaka. W obu przypadkach toczą się wobec 36-latka postępowania: w Münster dochodzenie w sprawie podejrzenia o oszustwo, a w Dortmundzie w sprawie podejrzenia o fałszowanie dokumentacji technicznej.

Na tym nie koniec. Zatrzymany oddał też polskie prawo jazdy, które miał przy sobie, zanim przekazał je funkcjonariuszom więziennym. Jak się okazało, ten dokument też miał zostać zatrzymany.