Prognozy długoterminowe mają to do siebie, że często się mylą zwłaszcza w okresie dłuższym niż siedem dni. I oby tak było, bo inaczej czeka nas fatalna pogoda.
Coraz powszechniejsze stają się komentarze, że na naszej szerokości geograficznej zmierzamy w kierunku dwóch pór roku. Wiosny i jesieni. Oczywiście z chłodniejszymi i cieplejszymi odsłonami. Druga zmiana, jaką przewidują dla naszych regionów klimatolodzy, to stepowienie. Coraz mniejsza ilość opadów, a te, które już wystąpią, będą krótkotrwałe, ale za to bardzo intensywne, sprawiające, że woda nie wchłonie się do gleby, lecz błyskawicznie po niej spłynie.
Patrząc na aurę w perspektywie ostatnich kilku lat - widać to doskonale. Mamy długą i niezbyt ciepłą wiosnę, zakończoną krótkim latem z kilkoma upalnymi epizodami, a zaraz później długą jesień, taką do lutego, gdy dopiero na przełomie pierwszego i drugiego miesiąca nowego roku, pojawiają się zimowe epizody.
Oczywiście nie wiadomo czy to stała zmiana, czy kilkuletni okres. To się dopiero okaże. Na razie w tej najbliższej przyszłości meteorogramy prognozują nam niezbyt fajną pogodę i to do końca drugiej dekady maja! Pisząc krótko: temperatury, jakich będziemy doświadczać, przypominać będą takimi z przełomu marca i kwietnia, gdy w cieniu rzadko kiedy termometry przekroczą 13 stopni. Do tego pojawią się przymrozki. Jedyna szansa w słońcu, które o tej porze roku będzie - jak się pokaże - potrafił poprawić nastroje i przypomnieć, że to jednak maj, a nie pierwsza dekada kwietnia.
Kiedy jakakolwiek zmiana? Na dzisiaj meteorogramy do 18 maja nie pokazują żadnych oznak poprawy. Pojawiają się jednak komentarze, że w trzeciej dekadzie miesiąca będzie szansa na upalną pogodę. Dlatego nie zdziwimy się, gdy nagle z dnia na dzień z 13 stopni zrobi się 30… Na razie jednak to odległa przyszłość. Dlatego kończymy jak zaczeliśmy - oby prognozy się myliły.