W poniedziałek (9.06) kilka minut po północy na parkingu An der Neiße na A4 niemiecka policja skontrolowała Chrysler Voyager na polskich numerach rejestracyjnych. W samochodzie oprócz polskiego kierowcy (46 lat) siedziało czterech Somalijczyków (22, 24, 27, 29 lat). Jak się okazało, afrykańscy pasażerowie nie mieli dokumentów zezwalających na wjazd do Niemiec.
Tym samym stało się to podstawą do postawienia 46-latkowi wstępnego zarzutu przemytu ludzi. Mężczyzna zeznał bez żadnych ogródek, że za wynagrodzeniem chciał przewieźć migrantów do Berlina. Po weryfikacji wyszło też na jaw, że Somalijczycy po raz drugi znaleźli się w pomieszczeniach służbowych inspektoratu policji federalnej w Ludwigsdorfie.
„Odwiedzili” już placówkę w poprzedni czwartek (5.06) zatrzymani w pojeździe litewskiego przemytnika (ta historia w odnośniku na dole artykułu). Czwórka została ponownie odesłana do Polski.
Na tym nie koniec. Przedpołudniem posterunek otrzymał informację od spostrzegawczego obywatela, który w dzielnicy Rauschwalde w Görlitz, przy ulicy Grenzweg, zauważył kilka osób o obcym wyglądzie. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, zatrzymali trzech mężczyzn bez dokumentów w pobliżu ulicy Christian-Heuck-Straße. Jeden z zatrzymanych poinformował, że pochodzi z Afganistanu. Natomiast według własnych wyjaśnień dwaj pozostali to obywatelami Sudanu.
Nieco później na ulicy Asternweg zatrzymano kolejnych dwóch obywateli Sudanu i zabrano ich na posterunek. Podczas przesłuchań ustalono, że nieznany przemytnik przewiózł całą piątkę swoim samochodem do granicy niemiecko-polskiej i wskazał im drogę do mostu, którym przekroczyli Nysę Łużycką.
Afgańczyk (33 lata) oraz Sudańczycy (23, 23, 25 i 28 lat) zostali również odesłani z powrotem do Polski.