Płazy nie mają łatwego życia. Sprzysięgło się przeciwko nim kilka czynników: zmiany środowiskowe, ocieplający się klimat, a przede wszystkim rozwój cywilizacji. Spadek populacji niemal wszystkich ich gatunków jest zauważalny nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Niestety, zahamowanie tego procesu staje się coraz trudniejsze.
Ewolucja to proces, w którym organizmy dostosowują się do warunków środowiskowych. W stabilnym ekosystemie każdy gatunek ma swoje miejsce. Problemy pojawiają się, gdy środowisko zmienia się zbyt szybko. W przypadku europejskich płazów najistotniejsze zmiany ostatnich dekad to powolny wzrost średniej temperatury, obniżenie poziomu wód gruntowych, zmniejszanie się dogodnych siedlisk oraz rozwój motoryzacji i infrastruktury drogowej.
Problem wymierania płazów niepokoi naukowców od lat. Już dwie dekady temu Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) przeprowadziła badania nad tymi kręgowcami w ponad 60 krajach. Spośród 8 tys. gatunków występujących na całym świecie aż 40 proc. było zagrożonych wyginięciem. Większość z nich zamieszkuje tereny tropikalne, ale problem „cichnącego rechotu” jest zauważalny także w Polsce. Według danych Państwowego Monitoringu Przyrody populacje dziewięciu z 18 krajowych gatunków płazów wykazują tendencje spadkowe. Podobne wnioski nasuwają się po analizie badań prowadzonych w różnych rejonach Polski: w okolicy Poznania populacje żab skurczyły się z kilku tysięcy do zaledwie kilkudziesięciu osobników, a w podkrakowskich lasach ich liczebność spadła czterokrotnie w ciągu ostatniego pół wieku.
Groźne ciepło
Od końca XIX wieku średnia temperatura na Ziemi wzrosła o 0,74 stop. C, co powoduje dłuższe okresy odwilży zimą. Gdy w połowie lutego temperatura przez kilka dni wynosi około 10 stop. C w dzień i nie ma przymrozków w nocy, wiele płazów budzi się z zimowego letargu i rozpoczyna wędrówkę w kierunku najbliższego zbiornika wodnego, gdzie zamierzają złożyć skrzek. Często wybierają staw, rów z wodą lub okresowe rozlewisko. Ta wyprawa jest dosyć długotrwała, zwierzęta mozolnie pokonują rozmaicie ukształtowany teren. W zależności od gatunku mogą wędrować od kilku godzin do kilku dni. Płazy są zwierzętami zmiennocieplnymi i dość powolnymi, a im jest zimniej, tym wolniej się poruszają. Niestety, jeśli nastąpi nawrót mrozu, wiele osobników ginie, zanim dotrze do bezpiecznego schronienia. Płytkie i nieduże zbiorniki, w których rozmnaża się większość krajowych płazów, zamarzają szybciej niż duże jeziora. Żaby lub ropuchy dosłownie wmarzają w lód lub docierają do zbiornika, który jest jeszcze zamarznięty i stają się łupem drapieżników. Ponadto nawet w cieplejsze dni problemem jest również zdobycie pokarmu – część zbyt wcześnie wybudzonych osobników umiera po prostu z głodu.
W Polsce występuje 19 gatunków płazów, każdy z nich jest objęty ochroną.
Wyższe temperatury i malejące opady zagrażają płazom nie tylko w okresie rozrodczym. Ta grupa zwierząt w dużym stopniu oddycha przez dobrze unaczynioną skórę, a wymiana gazowa odbywa się zarówno w środowisku wodnym, jak i lądowym. By jednak ten rodzaj oddychania był efektywny, skóra musi być cały czas wilgotna, to pozwala cząsteczkom tlenu szybko rozprzestrzeniać się w organizmie. Cieplejsze, bezdeszczowe dni przyczyniają się do szybszego wyparowania wody z ich organizmów, utrudniając utrzymanie odpowiedniej wilgotności skóry.
Pułapka dla kijanek
Gigantycznym problemem jest obniżenie się poziomu wód gruntowych wynikające ze zmiany klimatu, melioracji terenów podmokłych i regulacji rzek. Wpływa to na brak lub znaczne ograniczenie rozlewisk na łąkach i śródleśnych bagnach oraz sezonowe wysychanie rowów i oczek wodnych, które stanowią ważne miejsca rozrodu płazów. Mikołaj Brandt z Uniwersytetu Wrocławskiego w pracy „Fauna płazów i gadów Polski – zanik i ochrona gatunków i siedlisk” podaje, że problem wysychania w głównej mierze dotyka niewielkie zbiorniki wodne wykorzystywane między innymi przez kumaka górskiego. „Wskutek wzrostu temperatury aż 34 proc. bieszczadzkich zbiorników wykorzystywanych przez ten gatunek wyschło w ciągu siedmiu lat”.
Płazy składają skrzek w płytkiej, łatwo nagrzewającej się wodzie, gdzie nie ma ryzyka silnego falowania. Larwy, czyli kijanki płazów bezogonowych, wykluwają się dość szybko – w zależności od gatunku od dwóch, trzech dni do dwóch tygodni. Wyjątkiem jest salamandra, która nosi zapłodnione jaja w swoich drogach rodnych i do płytkiej wody rodzi już larwy.
Populacji salamandry zagrażają nie tylko utrata siedlisk oraz rosnące temperatury. Kilka lat temu do Europy dotarł grzyb z rodzaju Batrachochytrium salamandrivorans. Pierwotnie występował jedynie w Azji Wschodniej, jednak wzrost handlu płazami i ich globalny transport przyczyniły się do rozpowszechnienia groźnego patogenu. Największe spustoszenie grzyb spowodował wśród holenderskiej populacji salamandry plamiastej, gdzie wyginęły niemal wszystkie osobniki.
U większości gatunków larwy po około trzech miesiącach przeobrażają się w postać dorosłą. Jeżeli lato jest suche i upalne, zdarza się, że woda w małych zbiornikach całkowicie wysycha przed ich przeobrażeniem, co skutkuje zagładą wszystkich przebywających w nich kijanek. Larwy płazów oddychają skrzelami, toteż wędrówka lądem w poszukiwaniu nowego zbiornika jest niemożliwa. Czasami wysychający staw lub oczko wodne bardzo się kurczy, wówczas tysiące kijanek przebywają w płytkiej wodzie na ograniczonej do kilkuset lub kilkudziesięciu metrów kwadratowych przestrzeni. Są wtedy bezlitośnie eksploatowane przez lądowe i wodne drapieżniki.
Śmiertelne nawozy
Na terenach rolniczych płazy cierpią z powodu środków ochrony roślin i nawozów spływających do wód. Niektóre źródła podają, że w Polsce zużycie nawozów mineralnych sięga 130 kg na hektar, co prowadzi do eutrofizacji wód i powstawania warunków beztlenowych zabójczych dla kijanek. Cierpią na tym zwłaszcza kumaki nizinne i żaby moczarowe. Pestycydy kumulują się też w organizmach dorosłych żab, dostając się do nich wraz z pożywieniem.
Śmiertelne żniwo zbierają również plastikowe odpady. Nie tylko dlatego, że zwierzęta mogą dostać się do butelki, ale już nie będą potrafiły z niej wyjść. Duże zagrożenie stanowią mikroplastiki i substancje wchodzące w skład plastiku, na przykład bisfenol, który przyczynia się do powstawania wielu wad morfologicznych, jak zaburzenia wzrostu zarówno larw, jak i dorosłych osobników, czy do zmniejszenia i upośledzenia funkcji gruczołów rozrodczych.
Ryzykowne wędrówki
Bardzo wiele płazów ginie na drogach czy na torach kolejowych. W roku występują dwa okresy, kiedy dochodzi do prawdziwej krwawej jatki. Pierwszy – wczesną wiosną po przebudzeniu podczas wędrówki do zbiorników wodnych. Płazy idą na azymut zawsze tą samą trasą, a przekroczenie asfaltowej drogi jest dla nich bardzo niebezpieczne. Wolno się poruszają i nie mają możliwości odczekania na właściwy moment, z kolei ruch kołowy w Polsce cały czas się zwiększa, powstają nowe asfaltowe drogi.
Problem dotyczy różnych gatunków żab, kumaków, grzebiuszek i traszek, ale najbardziej zagrożonym gatunkiem jest ropucha szara, zwierzę najczęściej ginące na drogach w Polsce. Ropuchy zimują nawet kilka kilometrów od miejsc rozrodu, więc jest duże prawdopodobieństwo, że w drodze do wody będą musiały przejść przynajmniej jedną ruchliwą drogę. Są wolne i ociężałe, w zasadzie nie skaczą, na widok niebezpieczeństwa nieruchomieją, licząc na szare, ochronne ubarwienie i toksyczne substancje w brodawkach skórnych, którymi pryskają w momencie, gdy napastnik łapie je w zęby. Jednak w spotkaniu z samochodem taka strategia ich nie ochroni.
Wiosenny szczyt wędrówek ropuch trwa przez kilka dni w roku. Najintensywniej maszerują w ciepłe wieczory i noce, kiedy kierowcy nie mają szans, by wypatrzeć i zareagować na płaza na drodze. Zresztą manewrowanie między zwierzętami lub gwałtowne hamowanie mogłyby sprowadzić niebezpieczeństwo na jadących ludzi.
Drugim okresem, kiedy płazy masowo giną na drogach, jest lato. Po przeobrażeniu się z larw wychodzą na ląd i migrują w przeciwnym niż wiosną kierunku. Małe, niespełna centymetrowe ropuszki i żabki są bardzo liczne, praktycznie niezauważalne. Ich śmiertelność na drogach w pobliżu miejsc lęgowych jest jeszcze wyższa niż dorosłych wiosną.
Niektóre gatunki, na przykład kumaki górskie lub traszki zwyczajne, na miejsca lęgowe wybierają kałuże na drogach gruntowych. Kumaki przebywają w nich też po sezonie rozrodczym. Bardzo często są rozjeżdżane przez maszyny rolnicze, traktory, quady i samochody terenowe. To samo spotyka płazy w wyniku rajdów offroadowych (często nielegalnych) na terenach podmokłych.
Śmiertelną pułapką dla płazów żyjących w sąsiedztwie człowieka są też studzienki kanalizacyjne i inne urządzenia hydrotechniczne, do których często wpadają i nie mają szans się wydostać. Ponadto wyrządzamy krzywdę płazom, zarybiając bardzo małe zbiorniki. Nieduże ryby drapieżne chętnie polują na larwy płazów, a większe – nawet na dorosłe traszki.
Aby zapobiec śmierci zwierząt na szosach, w wielu miejscach tradycyjnych wędrówek stawia się sezonowe niskie płotki wzdłuż dróg, uniemożliwiające przejście. Zwierzęta szukające przerwy w ogrodzeniu wpadają do rozstawionych co kilka metrów wiaderek, w których są przenoszone przez woluntariuszy na drugą stronę drogi i wypuszczane. Nowo budowane lub modernizowane drogi mają podziemne przechody dla małych i średnich zwierząt.
Ratunkiem dla płazów bywa też pogłębianie płytkich zbiorników i kopanie nowych w celu utrzymania miejsc rozrodu. Proces zasiedlania nie jest szybki. Płazy wprowadzają się do nowych akwenów dopiero po skolonizowaniu ich przez rośliny wodne, które dają im osłonę przed drapieżnikami i służą do przytwierdzania skrzeku. Zwykle pierwsze pojawiają się żaby wodne, które chętnie wędrują. Pogłębianie zbiorników ma jednak także wady. Usunięcie warstwy mułu z dna zabiera środowisko życia, rozrodu i zimowania bardzo wielu drobnym zwierzętom, jak pierścienice czy skorupiaki.
Zapraszamy również do obejrzenia filmu o płazach - "Płazy. Pionierzy życia na lądzie".
Źródło: Lasy Państwowe