Z lasów: brudnica mniszka pod lupą

Niepozorna ćma z szarawymi skrzydłami – brudnica mniszka (Lymantria monacha) to niewielki owad, który może ogołocić całe połacie borów sosnowych, prowadząc do osłabienia, a nawet zamierania drzew. Dlatego każdego roku w lasach prowadzone są działania, mające na celu wcześniejsze wykrycie ewentualnego zagrożenia – oparte na obserwacjach, prognozach i pracy ludzi, którzy czuwają nad bezpieczeństwem drzew. Główne narzędzia to pułapki feromonowe oraz metoda transektu – i choć niepozorne, są dziś podstawą skutecznej ochrony lasu.

Niepozorna ćma z szarawymi skrzydłami – brudnica mniszka (Lymantria monacha) to niewielki owad, który może ogołocić całe połacie borów sosnowych, prowadząc do osłabienia, a nawet zamierania drzew. Dlatego każdego roku w lasach prowadzone są działania, mające na celu wcześniejsze wykrycie ewentualnego zagrożenia – oparte na obserwacjach, prognozach i pracy ludzi, którzy czuwają nad bezpieczeństwem drzew. Główne narzędzia to pułapki feromonowe oraz metoda transektu – i choć niepozorne, są dziś podstawą skutecznej ochrony lasu.

Brudnica mniszka to owad nocny, którego stadium gąsienicy jest szczególnie żarłoczne - żywią się igłami sosny i świerka, potrafią zjeść ich setki w ciągu kilku tygodni. Gdy liczebność populacji przekracza próg gradacji, las przestaje być zielony – traci koronę, przestaje prowadzić fotosyntezę i zamiera. Tak było w latach 1978–1986, kiedy w Polsce objętych gradacją było ponad 6 milionów hektarów lasów. Skutki były katastrofalne.

Pułapki feromonowe – sygnał ostrzegawczy

Wczesnym latem, kiedy pojawiają się pierwsze dorosłe osobniki motyla, leśnicy rozwieszają pułapki feromonowe – plastikowe konstrukcje z umieszczonym w środku dyspenserem nasączonym syntetycznym feromonem samicy. Samce brudnicy, zwabione zapachem, wlatują do wnętrza pułapki i są tam zatrzymywane.

Regularne liczenie samców w pułapkach pozwala dokładnie określić moment szczytu ich lotu, który bezpośrednio poprzedza pojawienie się samic. To moment krytyczny – kiedy kończą się odłowy samców, wiadomo, że czas na terenowe liczenie samic. To właśnie one składają jaja – a więc to od ich liczebności zależy, czy wiosną następnego roku pojawi się kilkaset gąsienic... czy kilkadziesiąt tysięcy.

Metoda transektu – liczymy samice tam, gdzie ich najwięcej

Kolejnym krokiem jest metoda transektu – szybka, terenowa technika liczenia samic brudnicy mniszki w miejscach ich największego zagęszczenia. Na czym polega?

Leśnik wybiera fragment drzewostanu, w którym – na podstawie obserwacji lub pułapek – występuje dużo motyli. Następnie przemieszcza się liniowo przez ten teren i obserwuje 10 kolejnych drzew, licząc samice siedzące na pniach do wysokości 2–3 metrów. Samice są dobrze widoczne – większe od samców, jasnoszare, często siedzące spokojnie na korze, gdzie składają jaja.

Dane z pułapek feromonowych oraz z transektów są przesyłane do Zespołów Ochrony Lasu, gdzie specjaliści określają stopień zagrożenia dla danego obszaru. 

Co grozi, jeśli nie podejmiemy monitoringu?

Zaniechanie działań może skutkować gwałtownym, niekontrolowanym rozmnożeniem się brudnicy mniszki. Wówczas lasy iglaste tracą igliwie, nie regenerują się po żerze, są osłabione i bardziej podatne na działanie innych owadów, chorób grzybowych i stresu od suszy. Zmiany klimatyczne tylko pogłębiają ryzyko.

Co więcej, gołożery wpływają nie tylko na same drzewa. Zmieniają mikroklimat lasu, niszczą siedliska ptaków i drobnych ssaków, zaburzają bilans wodny. Martwe lub uszkodzone lasy przestają spełniać swoje funkcje – przyrodnicze, gospodarcze i społeczne.

Źródło: Lasy Państwowe