Zbiórka podpisów pod skargą na niemieckie kontrole w naszym, redakcyjnym odczuciu okazała się porażką.
Od chwili wprowadzenia przez Niemcy nielegalnych kontroli na granicy, w wielu mediach, zarówno lokalanych, jak i ogólnopolskich, wylewał się hejt i krytyka, na paraliż w strefie przygranicznej. Co znamy z autopsji.
Szczególnie dużo komentarzy pojawiało się pod artykułami na temat wyroku w niemieckich sądów, które uznawały prowadzone kontrole za niezgodne z przepisami, czy choćby o mieszkającym w Görlitz Polaku, który zaskarżył niemieckie kontrole. Cały czas czekano na ruch Polski. Tak wiemy, w końcu się doczekaliśmy i to w dwójnasób ;) Teraz kontrolę i to podwójną mamy i my…
Jednak gdy Zgorzelec ogłosił akcje zaskarżenia jako samorząd niemieckich kontroli, a do czego konieczna była zbiórka podpisów, to akcja ta przynajmniej w naszym odczuciu okazała się porażką.
Pomimo wielokrotnego nagłośnienia, wsparcia sąsiednich samorządów, czy zaangażowania się w akcję nawet samych Niemców (tak, podpisy zbierali politycy i sympatycy tamtejszych Zielonych) zebrano niecałe 1600 podpisów.
Co o tym myśleć? Pamiętacie takie przysłowie: Polak na zagrodzie równy Wojewodzie? To na obecne czasy mała parafraza: Polak za smarfonem, wie wszystko, potrafi wszystko i w d… ma wszystko.