W naszym regionie po krótkotrwałym zamieszaniu przy wyłanianiu przewoźnika dla pracowników Turowa panuje spokój, jednak spore zmiany mają miejsce po sąsiedzku.
Tam, znany lubański przewoźnik PKS Voyager, zmienił właściciela. Firmę od jeleniogórskiego PKS-u, z początkiem lipca nabyła GTB Sp. z o.o., a co za tym idzie, pojawił się również niepokój pracowników wobec nowego pracodawcy.
Dlatego w związku z informacjami, jakie otrzymujemy w tej sprawie, o komentarz zapytaliśmy nowego prezesa Voyagera - Wojciecha Piotrowskiego.
-Nie ma obaw. Nikt nie kupił firmy po to, żeby ją rozłożyć. Plan jest taki, że Voyager ma być prężnym przewoźnikiem w regionie z planami na rozszerzenie zasięgu świadczonych przez siebie usług. - dla zgorzelec.info mówi nowy prezes. - Dlatego chcę uspokoić pracowników i zapewniam, że nowemu właścicielowi zależy na załodze firmy. Chcemy sprawić, żeby PKS Voyager stał się miejscem pracy, w którym panuje świetna atmosfera, a pracownicy czuli, że ich wkład w rozwój i działalność firmy był doceniany i należycie wynagradzany. Zwłaszcza że mamy już zapewnione nowe kontrakty.
Wiemy, że czeka nas spore wyzwanie, zwłaszcza że jak popatrzeć na dane finansowe, to dotychczasowe zarządzenie firmą zostawia sporo do życzenia. Spółka poprzedni rok finansowy zakończyła ze stratą ponad 1,2 mln złotych, a pierwsze półrocze obecnego jest jeszcze gorsze, bo strata na koniec czerwca to ponad 700 tys. zł. Mamy jednak pomysł i wierzymy, że uda się nam wyjść na prostą. - dodaje.
Mija miesiąc od zmiany własnościowej i obecnie jesteśmy na etapie weryfikacji formalno-prawnej firmy i zestawienia jej z zastaną rzeczywistością. Prawdodpobnie zlecimy przeprowadzenie zaawansowanego audytu. - kończy Piotrowski.
Jak wynika z informacji uzyskanych od nowego zarządu - sprawa ma charakter rozwojowy. Ujawniono sporo nieprawidłowości, które będą miały swoje dalsze konsekwencje.
-Nie chcę na razie wdawać się w szczegóły. Każdy kolejny tydzień przynosi nam nowe „kwiatki”. - komentuje prezes Piotrowski. - Wyglada na to, że w sprawę będziemy musieli zaangażować nawet organy ścigania.