Wspierając przetrwanie chomika europejskiego, chronimy jednocześnie wiele innych, mniej zauważalnych, ale równie ważnych organizmów współtworzących sieć zależności ekologicznych. Również gatunków leśnych, które penetrują sąsiadujące agrocenozy.
Choć „Echa Leśne” to magazyn poświęcony lasom, przyroda nie zna granic wyznaczanych przez ekosystemy. Las, pole, mokradło, łąka, miedza – wszystko to składa się na jeden spójny krajobraz przyrodniczy, którego elementy są ze sobą ściśle powiązane.
Ochrona gatunku zamieszkującego otwarte tereny rolnicze takiego jak chomik europejski przekłada się na kondycję całego krajobrazu przyrodniczego – a w konsekwencji także na funkcjonowanie ekosystemów leśnych. Chomik europejski, choć niespotykany w gęstym borze, a na otwartych przestrzeniach – jest tak zwanym gatunkiem parasolowym. Wspierając jego przetrwanie, chronimy jednocześnie wiele innych, mniej zauważalnych, ale równie ważnych organizmów współtworzących sieć zależności ekologicznych. Również gatunków leśnych, które penetrują sąsiadujące agrocenozy.
Najbarwniejszy ssak Polski
Chomik europejski różni się od swojego domowego kuzyna. Jest większy, wielkości kawii domowej (świnki morskiej) – dorosłe osobniki osiągają 25–30 cm długości i mogą ważyć od pół do kilograma. Futro na grzbiecie ma barwę od rudawej po brunatną, z jasnymi łatami na policzkach i po bokach ciała, a brzuch jest jednolicie czarny niczym u borsuka. Nic dziwnego, że uważa się go za najbardziej kolorowego ssaka Polski.
Jeszcze na początku XX wieku chomiki były tępione na masową skalę. Z ich futer szyto rękawice, torebki czy podszycia płaszczy. Zdarzało się, że trafiały na talerz, w Niemczech przyrządzano z nich szaszłyki.
Chomik europejski to mieszkaniec pól i łąk, prowadzi samotniczy tryb życia w rozległych podziemnych norach. Za dnia rzadko pokazuje się na powierzchni (chyba że podczas żniw lub jesiennego gromadzenia zapasów), ale jest aktywny o zmierzchu i nocą. Z nadejściem zimy zapada w sen zimowy, choć nie jest to nieprzerwane odrętwienie – co jakiś czas wybudza się, aby skorzystać ze zgromadzonych zapasów pokarmu. A ma co jeść: chomik gromadzi w swoich spiżarniach znaczne ilości nasion zbóż, roślin strączkowych czy bulw (2–3 kg zapasów). Ten pozorny wegetarianin nie pogardzi też białkiem zwierzęcym – zjada dżdżownice, owady, a nawet małe kręgowce: pisklęta ptaków gniazdujących na ziemi lub drobne gryzonie.
Bywa nazywany psiakiem ziemnym czy pieskiem polnym, nie dajmy się jednak zwieść tym pieszczotliwym określeniom. Chomik europejski to zwierzę o ognistym temperamencie i wielkiej odwadze w obronie nory – swojej lub samicy, którą odwiedza w okresie rozrodczym. Gdy intruz zakłóci jego spokój, potrafi stanąć na tylnych łapach, napiąć całe ciało, nadymając przy tym pokaźne torby policzkowe, wydać serię skrzekliwych dźwięków ostrzegawczych i skoczyć w kierunku agresora. Taki pokaz siły pozwala mu umknąć prosto do nory. Niejeden rolnik słyszał o „gryzoniu, który szczeka” – właśnie stąd wzięły się ludowe przezwiska w stylu: szczekający szczur czy skrzotek, oraz opinie o jego agresywności. Według badaczy są to mity i niewłaściwa interpretacja zachowania zaskoczonego przez człowieka ssaka. Obserwacje przy norach pokazały, że chomik nie wykazuje agresywnych zachowań i atakuje jedynie wtedy, gdy czuje się przyparty do muru.
Na pieńku z chomem
Chomik doczekał się wielu lokalnych nazw (znanych jest ich około 30) i stał się bohaterem ludowych opowieści. Starsi rolnicy do dziś mówią na niego pieszczotliwie chom, chamek, reczek, pyrczek czy wspomniany ziemny pies. W mitologii słowiańskiej pojawiają się wzmianki o demonicznym strażniku pola uprawnego – być może właśnie odważny chomik dał początek tej legendzie. Folklor jedno, a rzeczywistość drugie: rolnicy przez wieki mieli z chomikami na pieńku. Kiedy populacje gryzoni były liczniejsze, osiągały liczebność powyżej 20 nor/ha, wyrządzały poważne szkody w plonach. Nic dziwnego, że ludzie je zwalczali.
Skala działań z lat 30. XX wieku zaskakuje: w krajach Europy Środkowej ginęło wówczas od 4 do 12 milionów chomików rocznie. Wykształcił się zawód chomikołapa, a z ich futer szyto rękawice, torebki czy podszycia płaszczy. Zdarzało się, że chomiczki... trafiały na talerz. W Niemczech przyrządzano z nich szaszłyki. Masowe tępienie chomików drastycznie wpłynęło na obniżenie poziomu różnorodności genetycznej ocalałych populacji. Konsekwencje tego odczuwamy do dziś – uboga pula genów oznacza niższą odporność i mniejszą zdolność przystosowania się chomików do współczesnych zagrożeń.
Jeszcze kilka dekad temu chomik europejski zamieszkiwał rozległe obszary Eurazji. Występował od Francji i Holandii na zachodzie po stepy Rosji i Kazachstanu na wschodzie. W Polsce był pospolity na wielu terenach rolniczych w centralnej i południowej części kraju. Północna granica zasięgu dochodziła do linii ostatniego zlodowacenia: od obszarów poniżej granicy Puszczy Białowieskiej na północnym wschodzie, skośnie na zachód, po Dolny Śląsk. W latach 50. i 60. XX w. zoolog Stanisław Surdacki zinwentaryzował w Polsce ponad 1100 stanowisk tego gatunku. Od tamtej pory sytuacja dramatycznie się zmieniła. W latach 80. XX wieku w wielu regionach odnotowano gwałtowny spadek jego liczebności. Badania przeprowadzone po 2000 roku pokazały przerażający obraz – z około 75 proc. dawnych terenów chomiki zniknęły.
Kolejne pokolenia rolników z południowej Wielkopolski czy Mazowsza znają chomika tylko z opowieści, bo dziś jego występowanie ogranicza się głównie do południowo-wschodnich obszarów kraju. Stosunkowo liczne populacje przetrwały na Wyżynie Lubelskiej i Małopolskiej, na Roztoczu, w północnej części Podkarpacia, natomiast nieliczne na południowym Mazowszu, Płaskowyżu Głubczyckim oraz na Górnym i Dolnym Śląsku. W niektórych miastach od lat utrzymują się populacje śródmiejskie – odnotowano chomiki żyjące na obszarach Lublina, Krakowa, w Siemianowicach Śląskich, Jaworznie oraz w Jaworze na Dolnym Śląsku.
Ten i inne artykuły znajdziesz w Echach Leśnych
W skali Europy trend jest równie niepokojący – na zachodzie kontynentu chomik niemal wyginął. W 2020 roku Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody uznała go za gatunek krytycznie zagrożony (CR), ostrzegając, że bez skutecznych działań może zniknąć z naturalnego środowiska do połowy XXI wieku.
Prawo po jego stronie
W 1995 roku gatunek trafił w Polsce na listę zwierząt chronionych, a od 2016 roku podlega ochronie ścisłej z nakazem czynnej ochrony (co oznacza, że należy aktywnie zapewniać mu odpowiednie warunki istnienia). Nie wolno celowo zabijać chomików, niszczyć ich nor ani płoszyć. Prawo międzynarodowe też stanęło po stronie gryzonia – od 1999 roku chroniony jest na mocy konwencji berneńskiej, a jako gatunek ważny dla Wspólnoty figuruje w załączniku IV unijnej dyrektywy siedliskowej. Jednak przepisy to jedno, a środowisko – drugie. Nawet najlepsze prawo nie zagwarantuje sukcesu, jeśli nie będzie egzekwowane i wsparte realnymi działaniami w terenie. Mimo formalnej ochrony chomiki wciąż znikają. Wynikać to może z niewiedzy – nawet wśród przyrodników gatunek był mało znany lub kojarzony ze zwierzętami trzymanymi w domowych terrariach. Na szczęście w ostatnich latach zaczyna się to zmieniać. Pozostaje pytanie: co dokładnie mu zagraża i jak możemy go ocalić?
Ciężki żywot
Przyczyny drastycznego skurczenia się areału występowania oraz spadku liczebności „polnego” chomika są złożone. To efekt długiej historii tępienia gryzoni przez człowieka i konsekwencja gwałtownych zmian środowiskowych w rolniczym krajobrazie.
Intensyfikacja i chemizacja rolnictwa oraz zmiana struktury upraw spowodowały, że tradycyjny mozaikowy pejzaż wsi, pełen małych poletek, ugorów, miedz, ustąpił miejsca rozległym monokulturom. Dla chomika oznacza to ubogą bazę pokarmową i brak schronienia, szczególnie wiosną, kiedy zaczyna aktywność sezonową, a także po żniwach, kiedy zbiera zapasy na zimę. Na wielohektarowym polu obsianym wyłącznie zbożami (pszenicą lub jęczmieniem) czy kukurydzą chomik nie znajduje wystarczająco zróżnicowanego pokarmu pozwalającego utrzymać dobrą kondycję i odchować młode. Badania wykazały, że uboga dieta złożona z samych roślin bogatych w węglowodany wpływa na obniżenie potencjału rozrodczego chomików. W ekosystemie potrzebne są rośliny dostarczające białka, tłuszczy, witamin, minerałów. Bardzo ważna jest mozaika siedlisk, a konsekwencją niskiej rozrodczości (samice mają mioty o 50 proc. mniejsze) jest niemożność rekompensowania przez gatunek strat wynikających z drapieżnictwa i tępienia.
Zniknięcie miedz i niewielkich płatów nieużytków spowodowało, że chomiki straciły naturalne kryjówki przed drapieżnikami. Dawniej, kosząc pola ręcznie czy kosiarką, zostawiano kępy roślin, kładziono zboże w snopy – dziś kombajny ścinają wszystko do gołej ziemi, nie pozostawiając niczego dla urodzonych późnym latem młodych, a pługi odwracają glebę, niszcząc nory. Wiele osobników ginie bezpośrednio podczas prac polowych. Do tego dochodzą środki chemiczne – trucie gryzoni rodentycydami i masowe stosowanie pestycydów.
Chomikom zagraża też zmiana klimatu. Łagodne zimy powodują, że nie zasypiają lub wybudzają się z hibernacji zbyt wcześnie. Na pustym polu stają się łatwym łupem i nie doczekują wiosny. Ulewne deszcze i powodzie mogą zatapiać nory – tak stało się w 2009 roku, gdy w Jaworznie po wiosennej nawałnicy lokalna populacja niemal wyginęła.
Nieoczywiste zagrożenie niosą urbanizacja i rozwój infrastruktury. Rozrastające się przedmieścia, nowe osiedla – to wszystko odbiera przestrzeń dzikim gatunkom i fragmentuje siedliska. Małe, odseparowane od siebie populacje są bardziej narażone na wymarcie, dochodzi w nich do chowu wsobnego i osłabienia kolejnych pokoleń. Chomik podlega też presji drapieżników, jest naturalnym przysmakiem wielu łowców: polują na niego ptaki szponiaste oraz ssaki – od lisa po wałęsające się psy i koty. Przy dzisiejszej, krytycznie niskiej liczebności nawet pojedyncze straty od drapieżników mogą przeważyć szalę.
Od działań lokalnych
Chomik europejski miał szczęście i został zauważony przez przyrodników, ekologów i lokalne społeczności, zanim było za późno. W ostatnich kilkunastu latach powstało wiele inicjatyw mających go ocalić. W skali krajowej opracowano Program ochrony chomika europejskiego, który wyznacza najważniejsze zadania: ochronę i odtwarzanie siedlisk, monitoring istniejących stanowisk, edukację społeczną oraz hodowlę zachowawczą (czyli rozmnażanie chomików w kontrolowanych warunkach, by później zasilać izolowane, ginące populacje). Na poziomie lokalnym równie ważne jest zaangażowanie mieszkańców i władz terenów, gdzie gryzonie jeszcze się utrzymały. Przykładem jest Jaworzno na pograniczu Śląska i Małopolski, w którym w 2016 roku rozpoczęto czynną ochronę gryzonia. Władze miasta zaangażowały w program własne środki, uczestniczą w nim PTOP „Salamandra”, UR w Krakowie, UAM w Poznaniu. Aktualnie program jest finansowany przez WFOŚiGW w Katowicach. W utworzonym pierwszym w Polsce użytku ekologicznym „Chomik europejski” stworzono odpowiednie warunki do życia i rozrodu gatunku. Co więcej, okoliczni rolnicy przyjęli inicjatywę z entuzjazmem. Jeden z nich przyznał, że chciałby kiedyś zamiast w książce pokazać swoim dzieciom prawdziwego chomika w łanie zboża. To dowód zmiany podejścia – ludzie zaczynają rozumieć, że ten dawny „szkodnik” jest skarbem przyrodniczym i częścią naszego dziedzictwa. W Jaworznie dobrze poznane zwierzę stało się maskotką miasta (postawiono już dziewięć figurek z brązu, tworząc miejski szlak chomika), a lokalne media regularnie donoszą o postępach programu.
Podobne inicjatywy pojawiają się także w innych rejonach kraju. W Krakowie na terenie Uniwersytetu Rolniczego powstaje zimowisko dla chomików (wspierane przez WWF Polska), które zapewni azyl wyłapywanym na terenach inwestycji osobnikom, które później zostaną wypuszczone na przygotowane wcześniej tereny. Równolegle prowadzone są rozmaite akcje edukacyjne, aby zwrócić uwagę społeczeństwa na los tego najszybciej ginącego w Europie gryzonia. Jednym z działań w województwie lubelskim było ustawienie przy drogach znaków ostrzegawczych „Uwaga, chomik!”, by zwrócić uwagę kierowców na przechodzące przez jezdnię gryzonie.
Programy ochrony pozwalają z umiarkowanym optymizmem patrzeć na przyszłość chomika europejskiego. W najbliższej przyszłości konieczne jest jednak wypracowanie takich rozwiązań, aby to odrywający w działaniach ochronnych kluczową rolę rolnicy w pełni zaangażowali się w jego ochronę. Zachowanie różnorodności biologicznej dla przyszłych pokoleń może być realne, jeśli będziemy pamiętać, jak ważny jest każdy gatunek zamieszkujący naszą planetę. W tym ten ciągle mało znany, niezwykle waleczny i kolorowy strażnik naszych pól.
Jaworzno wzorem
Prowadzony w Jaworznie program ma kilka elementów: działania w terenie – rolnicy zgodzili się wprowadzić przyjazne chomikom praktyki, jak obsiewanie części pól mieszanką różnorodnych roślin (lucerny i koniczyny), ograniczanie stosowania pestycydów, zachowywanie miedz oraz opóźnianie terminu orki i żniw.
Celem monitoringu i badań jest regularne sprawdzanie stanu demograficznego i genetycznego populacji chomika. Wspieranie jest też zróżnicowanie genetyczne – do populacji na obszarze Jaworzna co roku wprowadzane są nowe osobniki wyhodowane w ogrodach zoologicznych (Zoo Poznań, Egzotarium w Sosnowcu) lub sprowadzone z pobliskich terenów przeznaczonych pod inwestycje.
Źródło: Lasy Państwowe