Dobra, choć spóźniona decyzja… Wróci Straż Miejska? Ankieta

Decyzja o reaktywacji straży miejskiej w Zgorzelcu jest jak najbardziej właściwa, zwłaszcza patrząc na to, co od kilku lat dzieje się w przygraniczny mieście. Szkoda tylko, że Burmistrz decyduje się na ten krok tak późno.

Decyzja o reaktywacji straży miejskiej w Zgorzelcu jest jak najbardziej właściwa, zwłaszcza patrząc na to, co od kilku lat dzieje się w przygraniczny mieście. Szkoda tylko, że Burmistrz decyduje się na ten krok tak późno.

Aktualizacja

Jak się okazuje, sprawa powołania SM ma związek z petycją, jaka wpłynęła do Rady Miasta, a która została podczas wczorajszej sesji bardzo pozytywnie przyjęta. Sprawa jest jeszcze w powijakach, jednakowo pod względem organizacyjnym, a zwłaszcza finansowym. Uruchomiliśmy jednak ankietę, w której można wypowiedzieć się w sprawie ewentualnej reaktywacji SM. Ankieta potrwa do 5 grudnia br. 


Na chwilę obecną wiemy tylko tyle, że jedną z ewentualnych możliwości, jest powołanie straży międzygminnej, która miałaby pod swoją pieczą jednakowo miasto, jak i Gminę Zgorzelec. Oba samorządy partycypowałby też w utrzymaniu straży zapewne z podziałem kadrowym. Wstępnie mowa o 3 strażnikach w Zgorzelcu i 2 w Gminie Wiejskiej. To jednak tylko koncepcja. Problemem są zwłaszcza pieniądze... 

Decyzję o likwidacji Straży Miejskiej w Zgorzelcu podjęto w 2016 r., jednak wówczas względem tej struktury było wiele zarzutów równie od mieszkańców, jak i Burmistrza. Pisząc krótko, w ostatnim okresie swojej działalności jednostka była bardziej nastawiona na walkę z Burmistrzem niż rzeczywistą pracę.

Jednak nie doszło do tego bez powodu. Strażników bardzo często wykorzystywano do innych celów niż ogólnie przyjęte. Choćby do rozwożenia korespondencji. Wielokrotnie cześciej można było ich zobaczyć w samochodzie niż w pierwszych patrolach po mieście. Nawet przy takim podejściu jednostka miała wówczas sens, bo we władzy gminy była możliwość nakładania mandatów za przekroczenie prędkości. Tym samym strażnicy stali w różnych miejscach z radarem, „polując” na kierowców. Wszystko się zmieniło, gdy samorządy utraciły te uprawnienia…

Niestety od kilku lat sprawa wygląda zupełnie inaczej. Problemy kadrowe policji sprawiają, że rzeczy, które bardzo bulwersują i są uciążliwe dla mieszkańców, w klasyfikacji naruszeń prawa traktowane są jako mało istotne i lekceważone przez stróżów prawa. Bo ci mierząc się z brakiem rąk do pracy, obciążeni są innymi ważniejszymi zadaniami.

Mowa oczywiście o złym parkowaniu, rozjeżdżaniu terenów zielonych, kontroli pieców w okresie zimowym, czy zachowania w miejscach publicznych sposobu zachowania osób bezdomnych (istotne zwłaszcza w okresie zimowym), czy nietrzeźwych. Nie bez znaczenia byłoby też wsparcie dla policji w zabezpieczeniu różnych imprez, pochodów, czy zgromadzeń.

Jest tylko jedno, ale… patrząc na doświadczenia sąsiednich samorządów, czy w Lubaniu, czy zwłaszcza w Bogatyni i zestawiając to z poprzednią pracą zgorzeleckiej straży miejskiej, wszystko wskazuje na to, że o tym, jak straż będzie pracowała, zależy wyłącznie od tego, jacy ludzie zostaną przez Burmistrza na strażników zatrudnieni!!!

Nie ma co ukrywać, że najlepiej sprawdzają się byli policjanci. Najlepiej z prewencji. Wielu z nich odeszło ze zgorzeleckiej policji w bardzo młodym wieku i gdyby Burmistrz zechciał tylko rozpytać w Komendzie, na pewno otrzymałby listę tych, z którym żal było rozstać się.

Dlaczego policjanci? Bo mają ze soba długie doświadczenie. Praca w strukturach policji nauczyła ich zarówno dyscypliny, jak i obowiązku. Dzięki temu te cechy będą w stanie wykorzystać podczas pracy w straży miejskiej. Pytanie tylko, czy Burmistrz wraz z Wójtem podejmują takie działania, żeby zatrudniając przyszłych strażników kierować się wyłącznie takimi przesłankami?

Gdy tak się stanie, to nie oszukujmy się, patrząc na Zgorzelec, jak to już często pisali nasi czytelnicy – pieniądze leżą na chodnikach i ulicach. Strażnicy spokojnie będą mogli na siebie zarobić.