141 poszkodowanych osób na blisko 4 mln zł, to wynik działań pracownicy zgorzeleckiego oddziału BPS S.A., która defraudowała pieniądze klientów. Niecałe 2 miesiące temu prokuratura zwróciła się do banku z prośbą o przesłanie oryginałów dokumentów dotyczących wszystkich 141 poszkodowanych osób. Do dnia dzisiejszego otrzymała dane dotyczące zaledwie 20.
W połowie 2008 roku przełożeni 33-letniej pracownicy banku zauważyli, że pieniądze wielu klientów zamiast do banku trafiały na jej prywatne konto. Niestety dopiero kilka miesięcy później zgłosili sprawę do organów ścigania.
Sprawa wyszła kiedy klient przyszedł do banku chcąc wypłacić 20 000 zł. Ponieważ pieniędzy nie było na koncie kobieta powołując się na procedury powiedziała, że potrzebuje 3 dni na przygotowanie kwoty. Mężczyzna zadzwonił następnego dnia w chwili kiedy oszustki nie było w pracy. Pracownica po sprawdzeniu konta stwierdziła, że nie ma na nim żadnych środków, bo zostały już dawno wypłacone.
Jak zapewnia biuro prasowe BPS S.A. niemal wszyscy poszkodowani klienci banku otrzymali już swoje oszczędności wraz z należnymi odsetkami. Wyjątek stanowią dwie sprawy, w których bank odmówił zwrotu pieniędzy z uwagi na podejrzenia o wyłudzenie.
15 października br. prokuratura wystosowała do banku prośbę o udostępnienie oryginałów dokumentów wszystkich 141 poszkodowanych klientów banku, jednak do dnia dzisiejszego bank przekazał dane dotyczące 20 osób.
Aneta Pielacka, Dyrektor Biura PR Banku BPS SA potwierdziła co prawda, że bank dostał pismo, jednak zapewniła, że zgodnie z ustaleniami z prokuraturą dane miały być przesyłane systematycznie co miesiąc po 20 osób.
- Nic mi nie wiadomo o takich ustaleniach - mówi Violetta Niziołek, rzecznik prokuratury w Jeleniej Górze - oskarżona spędzi w areszcie tymczasowym zaledwie trzy miesiące, dlatego jeżeli dane 141 osób mielibyśmy otrzymywać co miesiąc w ilości 20 osób to ostatnia partia dokumentów przyszłaby do nas na przełomie marca i kwietnia 2010 roku. Warto także zwrócić uwagę na fakt, że jeśli mamy grudzień, a ustalenia o „limitach” byłyby prawdziwe, to powinniśmy mieć u siebie dane co najmniej 40, a nie 20 osób.
19 lutego br. po raz pierwszy postawiono kobiecie zarzuty przywłaszczenia pieniędzy należących do klientów banku. Oszacowana wówczas kwota wynosiła ok. 1 mln zł. Kobieta na policję zgłosiła się sama i przyznała do winy, dlatego zastosowano wobec niej środki wolnościowe (tj. poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju). Na jej nieszczęście przedstawione prokuraturze usprawiedliwienie zarzucanych czynów okazało się nieprawdziwe. Wtedy także zobowiązała się do zwrotu zagarniętych należności.
W trakcie dalszego śledztwa wyszło na jaw, że rzeczywisty „łup” nie wynosi 1 ale 4 mln zł.
Prokuratura ustaliła, że wypłat z kont, na które przelewane były pieniądze klientów banku dokonywali bliscy oskarżonej: matka i brat. Postawiono im zarzuty paserstwa i zastosowano środki wolnościowe.
Ustalono także, że podejrzana manipulowała właścicieli kont i lokat bankowych przez blisko pięć lat (2003-2008). Kwota na jaką oszukała bank i klientów, to ponad 3 mln 800 tysięcy złotych oraz około 56 tysięcy euro.
Ofiarami nieuczciwej pracownicy padali najczęściej starsi ludzie oraz osoby, które niezbyt często wykonywały operacje bankowe. Kobieta sama likwidowała lokaty, wypłacała pieniądze z rachunków i przelewała je na własne konta znajdujące się w różnych bankach. Po godzinach pracy kontaktowała się z klientami w celu uzupełnienia danych, natomiast nieświadomi interesanci podpisywali dokumenty „in blanco”, dzięki którym kobieta mogła operować pieniędzmi bez ich wiedzy. Niedobór środków na jednych kontach kobieta maskowała przelewami z innych.
Podejrzana przebywa obecnie we wrocławskim areszcie tymczasowym, gdzie spędzi trzy najbliższe miesiące.
Prokuratura i policja wyjaśnia szczegóły sprawy, zbierany jest materiał dowodowy, a niebawem zostanie powołany również biegły księgowy. Jak podaje Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze dopiero końcowe procedury umożliwią określenie wysokości kary, ponieważ w toku śledztwa mogą zostać ujawnione nowe, nie znane dotąd okoliczności.