Jan Michalski: Krygier podpisał umowy bez pokrycia

Czy istnieje szansa na dalszą współpracę PGE? Czy koncern energetyczny pomoże w budowie nowej hali w Zgorzelcu? Kim dla klubu był Arkadiusz Krygier?

Czy istnieje szansa na dalszą współpracę PGE? Czy koncern energetyczny pomoże w budowie nowej hali w Zgorzelcu? Kim dla klubu był Arkadiusz Krygier?

Bartosz Seń: Były prezes PGE Turowa- Arkadiusz Krygier, cały czas prowadzi ‘’wojnę’’ z klubem sportowym. Około dwa tygodnie temu, odbyła się rozprawa w sądzie w Jeleniej Górze. Czy prawdą jest, że sprawę wygrał Arkadiusz Krygier i zostały już zapłacone pierwsze odsetki ?

Jan Michalski: Pan Arkadiusz Krygier był jednym z poprzedników na moim miejsc, dlatego nie chciałbym wypowiadać się na jego temat z pozycji Prezesa Zarządu. Z Panem Krygierem, klub spotyka się w sądzie w kilku sprawach. Jego decyzje spowodowały, że klub był od 2007r. permanentnie zadłużony. To p. Krygier podpisał takie umowy, które nie miały pokrycia w dochodach z kontraktami sponsorskimi. Kub znalazł się w dramatycznej sytuacji finansowej. Wtedy Arkadiusz Krygier, jako firma estońska, udzielił pożyczki klubowi zarządzanemu przez niego i zobowiązał klub do jej spłaty w określonym terminie. To on tego terminu nie dochował i nie spłacił pożyczki przez co klub musiał zapłacić odsetki – i zapłacił w 2008r. Pożyczka została spłacona po przyjściu prezesa Piotra Waśniewskiego. Pan Krygier wyznaczył sobie taki termin, którego nie był w stanie zachować. Zakończona sprawa sądowa dotyczy zwrotu skapitalizowanych odsetek. Zupełnie czym innym jest wniosek złożony do sądu przez Pana Krygiera dotyczący uznania za nieważną czynność odwołania go z zarządu i rozwiązania umowy. Ta sprawa jest w toku, a na złożenie wyjaśnień czekają kolejni świadkowie. Są również inne sprawy, które wymagają sądowego rozstrzygnięcia, za które odpowiada Pan Krygier, ale pragnę podkreślić, że Klub nie prowadzi wojny z Panem Krygierem dla samej satysfakcji prowadzenia takiego sporu. Klub broni po prostu swoich interesów, niezależnie, czy są one zgodne z czyimiś sympatiami czy nie. Chciałbym, aby Klub z tych wszystkich zawirowań wyszedł obronną ręką. Na tym się w chwili obecnej skupiamy i są to o wiele bardziej istotne sprawy niż odsetki od odsetek.

Od czasu objęcia posady prezesa przez Pana, coraz częściej pojawiały się krytyczne opinie na temat zarządzania klubem. Po zakończeniu sezonu 2008/09, Damir Milijković i Boban Mitev bardzo źle ocenili organizację w PGE Turowie. Jak Pan to skomentuje? Może klub potrzebuje nowych, lepszych włodarzy?

- W sytuacji w której był Saso Filipovski, osoba uznawana za nieomylną co do koszykówki, klub zaczął przegrywać. Zespół w całości skompletowany przez tego trenera stracił możliwość dalszego uczestnictwa w pucharach, a sam szkoleniowiec popełnił chuligański wybryk w Koszalinie. Z tego powodu został zawieszony na trzy miesiące, nie mogliśmy pozwolić sobie na narażanie naszego sponsora, na nieprzyjemności. Ciągłe wracanie do tego zdarzenia mogło powodować ujemny efekt marketingowy. Gdyby wykluczenie było krótsze, a sama sprawa nie trafiłaby do prokuratury, to zakończyłaby się ona inaczej. Myślę że warunki rozstania, zaproponowane dla Saso Filipovskiego, pozwoliły pożegnać nam się w zgodzie. Nie chcę komentować wypowiedzi Milijkovicia, który przyszedł do klubu zorganizowanego w taki, a nie inny sposób przez moich poprzedników. Myślę że jego postawa i status gwiazdy był mocno naciągany. Nie wyobrażam sobie jednak, że przez krótki moment byłem w stanie coś zmienić, w Turowie wciąż jeszcze wiele można poprawić.

Czy nie uważa Pan, ze klub po zakończeniu sezonu powinien szybciej podejmować decyzje dotyczące m.in.: zatrudnienia sprawdzonego trenera? W tym sezonie szkoleniowiec drużyny był poszukiwany bardzo długo, okres przygotowawczy był krótki, a sam trener po kilku spotkaniach został zwolniony.

- To „oczywista oczywistość” Klub porusza się jednak w pewnych realiach i musi dostosować swoje działania do posiadanych umów sponsorskich. To określa możliwości klubu, co do terminu prowadzenia okresu przygotowawczego i zatrudniania trenerów i zawodników.
Ponieważ zatrudniliśmy pięciu reprezentantów kraju, obecnych na Mistrzostwach Europy, to okres przygotowawczy drużyny był pozbawiony podstawowych zawodników.
Wybór trenera jest dostosowany do możliwości finansowych. W porównaniu do poprzedniego sezonu, teraz trener został zatrudniony za mniejsze pieniądze. W europejskim światku trenerskim z grubsza znane są kwoty, które miał do dyspozycji np.: Saso Filipovski. Każdy odnosił się do tych kwot i nie chciał przyjść za dużo mniejsze pieniądze. Chcieliśmy mieć dobrego trenera, za przyzwoitą kwotę. Niektóre nazwiska budziły kontrowersje, inni uważali że mamy już podpisaną umowę z Andrejem Urlepem i rozpętała się wielka dyskusja.

Jeżeli w tej chwili zakończyłby się sezon, to Andrej Urlep pozostałby w drużynie na następny rok?

-Myślę że w tej sprawie droga nie jest zamknięta, ale przede wszystkim interesuje nas efekt końcowy. Kwestia zajęcia odpowiedniego miejsca na koniec sezonu, jest istotnym argumentem do zatrzymania trenera. Jeżeli Turów przegra i załóżmy nie wygra ćwierćfinałów, to oczywiście pozycja trenera jest słabsza i jego pozostanie byłoby trudniejsze to uzasadnienia.

Jak PGE zapatruje się na dalszą współpracę z Turowem? Czy jest szansa na dłuższą, sponsorską umowę z tym energetycznym koncernem?

-Spojrzenie na PGE trzeba odnosić wielopłaszczyznowo. Jest to największa, energetyczna firma w Polsce, która będzie budowała elektrownię atomową i ma szerokie plany inwestycyjne. Na pewno nie będzie ograniczała się tylko do rynku polskiego, ale także myśli o rynku europejskim. Nasze sprawy lokalne, są tylko jednym z elementów ich funkcjonowania. Dzisiaj mogę powiedzieć, że przygotowujemy się razem z PGE do rozmów dotyczących możliwości podpisania umowy na okres przynajmniej 3-letni. PGE musi spełnić odpowiednie procedury i nie można mówić o załatwieniu pewnej sprawy wcześniej. Trzeba przejść wszystkie etapy postępowania , aż do akceptacji rady nadzorczej na samym końcu. Ponieważ takie rozmowy już prowadzimy, to jestem przekonany że finałowy efekt będzie znany przed zakończeniem tegorocznego sezonu. Myślę że wszystko zmierza w dobrą stronę. Interesuje nas zbudowanie podwalin do tego, aby koszykówka w Zgorzelcu była projektem długofalowym. Do tego potrzebny jest nowoczesny obiekt, który będzie spełniał wymogi bezpieczeństwa i dawał możliwość rozgrywania meczów w pucharach europejskich.

Oprócz umowy sponsorskiej, zaczyna mówić się także o partnerstwie publiczno-prywatnym, pomiędzy samorządem lokalnym, a koncernem PGE w sprawie budowy hali?

-Klub chce być partnerem przy budowie hali, z tego względu, że to nam najbardziej zależy na powstaniu tego obiektu w Zgorzelcu. Projekt budowy hali w naszym mieście jest największym projektem inwestycyjnym, który zamierza zrealizować samorząd. Nie można więc tego potraktować jako łatwego scenariusza do zrealizowania. Ważny jest czynnik czasowy, tak aby w perspektywie do 2012r. ją wybudować. Wtedy przepisy Polskiej Ligi Koszykówki będą zakładały obiekty trzy-tysięczne, jako minimum wymagań do otrzymania licencji. Dążymy do tego, aby ten projekt wspomóc.

A czy Pana zdaniem, lepszym rozwiązaniem, nie byłoby rozbudowanie starej hali przy ul. Maratońskiej?

-Oczywiście że nie. Ten obiekt jest po prostu zużyty technologicznie. Kwestia rozbudowy łączy się z wyłączeniem Turowa ze Zgorzelca na okres dwóch sezonów. Rozbudowa to niewielkie zwiększenie ilości miejsc stałych, a gdzie cała infrastruktura dodatkowa, którą nie łatwo byłoby zmienić? Trzecim, bardzo ważnym elementem są pieniądze .Uzyskanie środków na rozbudowę tej hali, musiałyby pochodzić praktycznie tylko z samorządu Zgorzelca. Miasta po prostu na to nie stać.
W takiej sytuacji, najlepszym rozwiązaniem wydaje się namówienie PGE do współpracy z samorządem w kwestii sfinalizowania tej inwestycji. W tym momencie koncern energetyczny stałby się współudziałowcem przy budowie tej hali, a sama marka klubu, który grałby w tym obiekcie, była by bardziej utożsamiana z sponsorem.

Firma PGE jest firmą państwową, więc nie może do pewnych projektów podchodzić nonszalancko, bez pewnego scenariusza czasowego. Oni też poruszają się w określonych ramach, wyznaczanych przez właściciela, czyli Skarb Państwa. PGE stara się panować nad wszystkimi projektami i one muszą mieć swoje uzasadnienie marketingowe. W jakiejś mierze są związane z miejscem prowadzenia działalności, ale jak już widać PGE czasami odchodzi od takich elementów, sponsorując niektóre imprezy rozrywkowe związane z np. rokiem Chopinowskim, czy z biegiem Piastów. Mówi się o zaangażowaniu przy budowie stadionu w Gdańsku, pod kątem Euro 2012, który będzie nosił nazwę PGE Arena. My chcemy się wpisywać w pewną strategie przyjętą przed latami, czyli w promocję poprzez koszykówkę.

Nie uważa Pan że tylko jedyną możliwością wybudowania nowej hali w Zgorzelcu jest współpraca z PGE, czy widzi Pan jednak możliwość współpracy z innymi przedsiębiorcami? Budżet miasta, nawet przy otrzymaniu dofinansowania nie jest w stanie udźwignąć tak wielkie inwestycji.

-Miasto stoi przed określonym scenariuszem czasowym, który musi zrealizować. W tej chwili największym problemem miasta, jest wykorzystanie środków otrzymanych od Ministerstwa Sportu. Kwota która została przeznaczona z ministerstwa, czyli 20 mln złotych, jest umieszczona w określonym przedziale czasowym. Wiem że obiekt w Zgorzelcu, jest jedynym tego typu obiektem sportowym na Dolnym Śląsku, który jest w tegorocznym planie. Inne obiekty sportowe są na liście rezerwowej. Zgorzelec aby nie stracić tych pieniędzy, musi scenariusz budowy hali wykonać w miarę szybko. Tam gdzie są zwłaszcza pieniądze publiczne nie jest łatwo podejmować współpracę z podmiotami prywatnymi, nastawionymi na zysk. My jako klub sportowy budujemy strategię związaną z funkcjonowaniem tego obiektu w dłuższej j perspektywie.

Tak jak Pan wspomniał coraz częściej firma PGE zaczyna sponsorować inne dyscypliny sportowe. Czy w związku z tegorocznymi, słabszymi wynikami drużyny, nie ma obaw że budżet klubu stanowczo zmaleje?

-Może być tak ze w obliczu kryzysu, zdobywając np. mistrzostwo Polski ,moglibyśmy dostać mniejsze pieniądze niż rok wcześniej. Dla naszego sponsora efekty sportowe są bardzo ważne. One pozwalają na zbudowanie lepszego przekazu marketingowego. Mamy oczywiście pewne bonusy, które mogłyby spływać do nas w przypadku sportowych sukcesów , ale też staramy się myśleć realnie.

Czy jeżeli pojawi się propozycja uczestnictwa w Zjednoczonej Lidze VTB, to PGE Turów ją przyjmie? Jest to na pewno możliwość wzbogacenia się, gdyż ta liga za samo wyjście na parkiet płaci 10 tysięcy euro, a za zwycięstwo drugie tyle. Z kolei dla zawodników jest to okazja nabrania nowego doświadczenia i ogrania się w Europie.

-Liga VTB to jak na razie fakt medialny, który tak naprawdę nie zaistniał w polskiej przestrzeni. Wymagałoby to przede wszystkim zgody władz Polskiej Ligi Koszykówki. Mogę powiedzieć że w tej chwili jest opracowywany nowy regulamin PLK , który będzie zakładał udział polskich zespołów w europejskich pucharach. Jeżeli ta propozycja zostałaby uwzględniona przez PLK, to na pewno modyfikacji musiałby ulec cały system rozgrywek. Wtedy będziemy mogli rozmawiać i wypowiadać się na temat realnych możliwości uczestnictwa naszego klubu w takich rozgrywkach.

W ostatnich dniach pojawił się artykuł w ,,Gazecie Wyborczej’’, mówiący o tym, że Asseco Prokom jest bliski podpisania kilkuletniego kontraktu z Euroligą. W takim wypadku, pojawiłaby się szansa na uczestnictwo w tych rozgrywkach m.in. PGE Turowa.


-Na pewno klub, który uczestniczyłby w Eurolidze zmuszony byłby do określonych wydatków. Nie chodzi tutaj o sam udział, lecz także o kwestie prestiżowe .Sponsorom i klubowi nie zależy na tym, aby biorąc udział w tych rozgrywkach być zespołem, który będzie przegrywał. Każdy musi także spełnić kryteria wyznaczane przez władze Euroligi. Są to np.: miejsca w hali, czy położenie względem lotniska. Nie wszystkie kluby są w stanie to spełnić, a Zgorzelec też miałby z tym problem.


A może jednak dobrym rozwiązaniem byłaby rezygnacja z pucharów europejskich, czego dokonał np. Anwil Włocławek ?


-Anwil odpuścił rozgrywanie meczów w pucharach, gdyż miał taką przyjętą strategię i realnie oceniał swoje możliwości budżetowe. W tej chwili we Włocłwaku na puchary władze klubu patrzą zdecydowanie przychylniej, a zatem czasami trzeba dostosowywać się do własnych możliwości. Granie w pucharach to dość duże obciążenie. Na pewno ten wysiłek odbija się zdecydowanie na rozgrywkach ligowych. Trudno mówić, czy rezygnacja była by lepszą, lub gorszą drogą. Mamy często do czynienia z okresem jednosezonowym: planów marketingowych, czy sponsorskich. Krótkie umowy, nie pozwalają na budowanie dłuższej perspektywy i dlatego w chwili obecnej, chcemy skoncentrować się na tym, aby w Zgorzelcu zbudować trochę szerszą perspektywę dotyczącej drużyny .

Jak ocenia Pan ze swojej strony ‘’wojnę’’ pomiędzy tutejszymi kibicami? Powstał drugi klub kibica, stworzony podobno tylko po to, aby zorganizować Mistrzostwa Polski Klubów Kibica. Były zarząd ‘’walczy’’ z obecnym zarządem. Jak Pan to odbiera w stosunku do klubu?

-Stowarzyszenie Klubu Kibica Tur, jest stowarzyszeniem niezależnym. Klub stara się z nimi współpracować, bez względu na to, kto znajduje się we władzach tego stowarzyszenia. Wiem że w tych władzach były osoby, które teraz są w pewnej opozycji do obecnego zarządu. Staraliśmy się zarówno wtedy jak i teraz współpracować w sposób najlepszy dla klubu i samych kibiców. Martwią mnie te rozdźwięki, bo to są sprawy na których nie warto się koncentrować. Jeżeli Klub Kibica podjął decyzję o nieorganizowaniu tych mistrzostw, to traktujemy to z powagą.

Czy po incydencie związanym z prezesem KK Tur, który pokazał gest w kierunku kibiców przyjezdnych ogólnie przyjęty za obraźliwy, była jakaś reakcja ze strony PLK?

-Wiem że takie sygnały do PLK docierały, na zasadzie ’’życzliwych’’ donosicieli. Dla Pana prezesa był to incydent niekomfortowy, gdyż został uwieczniony na zdjęciu . Gdy ktoś się dokładnie przyjrzy, zdjęcie zostało wykonane po oficjalnym zakończeniu zawodów, gdy nie było już praktycznie kibiców. Nie byłem świadkiem tego incydentu, więc trudno jest mi się wypowiadać. Ktoś to troszeczkę użył chyba do zmanipulowania i podburzenia relacji pomiędzy kibicami Zgorzelca i Włocławka.

Dziękuję za rozmowę
-Dziękuję