Parkowe karasie

W oczyszczonym z mułu stawie w Parku Błachańca „pojawiły się” ryby. Wraz z nimi pojawili się miłośnicy ich białego mięsa czyli wędkarze, zarówno młodzi jak i Ci bardziej doświadczeni. Nie wiadomo jednak czy zdają sobie oni sprawę, że narażają się na podwójne niebezpieczeństwo: po pierwsze jakość tamtejszej wody pozostawia wiele do życzenia i po drugie połów ryb na tym zbiorniku wymaga posiadania karty wędkarskiej.

W oczyszczonym z mułu stawie w Parku Błachańca „pojawiły się” ryby. Wraz z nimi pojawili się miłośnicy ich białego mięsa czyli wędkarze, zarówno młodzi jak i Ci bardziej doświadczeni. Nie wiadomo jednak czy zdają sobie oni sprawę, że narażają się na podwójne niebezpieczeństwo: po pierwsze jakość tamtejszej wody pozostawia wiele do życzenia i po drugie połów ryb na tym zbiorniku wymaga posiadania karty wędkarskiej.

Pomimo tego, że zbiornik ten nie podlega pod Polski Związek Wędkarski to jednak obowiązuje na nim ustawa o rybactwie śródlądowym, która wymaga by osoba uprawiająca amatorski połów ryb posiadała kartę wędkarską.

Dodatkowo zgodnie z ustawą wędkować bez posiadania karty mogą małoletni do 14 roku życia jednak muszą znajdować się pod opieką osoby dorosłej, posiadającej takową kartę wędkarską.

Niektórym osobom to co się dzieje nad stawem przeszkadza:

- Jestem przerażony, nad stawem w parku siedzą małe dzieci i łowią ryby. Ktoś te ryby powpuszczał, zapewne Urząd Miasta a teraz są one wyławiane. - mówi mieszkaniec ulicy Konarskiego - Nikt ich nie pilnuje a widziałem jak złowione przez siebie ryby proponowali przypadkowym przechodniom kupić. Nikt tez nie martwi się co by się stało jak takie dziecko wpadnie do wody.

Jak się okazuje stawu na pewno nie zarybił Urząd Miasta, jak już to uczynili to sami wędkarze.

- Jest tu lin, leszcz, płoć, krasnopióry (wzdręgi przyp. red.) no i karasie. Tych jest bardzo dużo i należy je wyłapywać bo skarłowacieją - mówi łowiący nad stawem wędkarz - Ryby powpuszczali ludzie, a tym najwidoczniej środowisko odpowiada i się rozmnożyły. Kart jednak nikt nam tu nie sprawdza, a ze łowią dzieci – tu jest płytko nic im się nie stanie, w końcu lepiej by były tu niż gdzieś rozrabiały.

Na parkowym stawie na pewno można połowić. Jednak unoszące się na wodzie śmieci, sprawa pobliskiej oczyszczalni ścieków przy Domie Samotnej Matki jak i zielony kolor świadczący o zakwicie wody mówią wszystko o jej czystości. Jeśli ktoś zdecyduje się zjeść takiego karasia czyni to na swoją odpowiedzialność, jeżeli jednak stosuje zasadę złów i wypuść - frajdę ma zagwarantowaną. Nie zwalnia to jednak z obowiązku posiadania karty wędkarskiej oraz tego, że dzieci powinny znajdować się pod opieka dorosłych.

Na koniec ciekawostka - ponoć w stawie są też karpie koi, o złowieniu jednego ok. 1,5 kg opowiedział łowiący tam wędkarz.

W załączeniu wideo z połowu.