Nasz powiat wzorem zachodnich sąsiadów zamienia się w „wiatrakowy raj”. Tym samym Polska wypełnia nałożone przez Unię założenia produkcji energii odnawialnej, a samorządy liczą na poprawę budżetowych finansów. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy są z tego zadowoleni, a na terenie kraju w ponad 400 miejscowościach trwają protesty przeciwko budowie elektrowni wiatrowych.
Wiatraki to korzyść tak dla samorządów jak i właścicieli gruntów na których powstają wiatraki. Sprawa o tyle ważna, że finanse samorządowe, które z roku na rok mają coraz więcej zadań, a na których realizację środków nie przybywa mogą liczyć na dodatkowe wpływy z podatku. Inwestorzy zobowiązują się także do remontów choćby infrastruktury drogowej, co jest wymierną korzyścią dla ogółu społeczności. Więcej na ten temat tutaj: Wiatraki to konkretne korzyści
Jak się jednak okazuje z tą proekologiczną energią bywa różnie, a tak naprawdę opłacalność budowy elektrowni wiatrowych nie wynika z produkowanej energii, a jedynie od sprzedaży zielonych certyfikatów i wysokości opłaty zastępczej. Na ten temat bardzo dobry materiał: Jakie są koszty i zyski farm wiatrowych?
Coraz więcej jest też sprzeciwów względem budowy farm wiatrowych ze względu na ich zły wpływ dla zdrowia. Problem z tymi argumentami jest taki, że przeciwnicy mówią o syndromach długofalowych, które rozwijają się przez okres kilku lat, a energia wiatrowa dopiero raczkuje w naszym kraju. Gdy jednak słucha się wystąpień naukowców jak choćby to: Profesor Jurkiewicz - Wykład - Wpływ elektrowni wiatrowych na zdrowie ludzi, to należy przyznać, że człowiekowi włosy jeżą się na głowie. Z tym, że zdaniem wielu (można „wygooglować”) podnoszone w wykładzie argumenty są kłamliwe. Wydaje się jednak, że problemem do udowodnienia jest długi okres powstawania syndromów chorobowych. Gorzej gdy za dajmy na to 10 lat, takie rzeczywiście będą występować.
Mimo wszystko takie i inne wystąpienia powodują, że w Polsce jest coraz więcej przeciwników tej właśnie energii odnawialnej. Według ostatnich informacji, takie protesty mają już miejsce w ponad 400 miejscowościach: Gminy blokują elektrownie wiatrowe. Najbliżej Zgorzelca temat dotyczy Gminy Platerówka, gdzie w referendum mieszkańcy opowiedzieli się przeciwko wiatrakom, a sama sprawa może kosztować fotel Wójta Halickiego.
Protesty w województwach północno-wschodnich spowodowały, że tamtejsi starostowie wystosowali do Premiera apel o konkretne uregulowanie polityki wiatrowej: Starostowie z Mazur i Podlasia apelują o opracowanie zasad stawiania farm wiatrowych.
Podsumowanie: Prawdą jest, że wiatraki są szansą (na pewno finansową) dla samorządów. Prawdą jest jednak też to, że inwestorzy nim postawią wiatraki na terenie danej gminy „adorują” i „pieszczą” tamtejszych włodarzy, obiecując im "złote góry", a gdy inwestycja powstanie pozostają „tylko” podatkowe wpływy do budżetu, jednak w „warszawce” wielokrotnie ci sami inwestorzy robią wszystko, żeby sposób obliczania podatku był jak najbardziej korzystny dla nich. Co będzie gdy za jakis czas im się to uda? Wówczas wpływy do budżetu będą wielokrotnie mniejsze od zakładanych obecnie. Czy wówczas wiatraki wciąż będą takie opłacalne?
Co więc pozostaje pozostaje: najlepiej zachować umiar i zdrowy rozsądek. Innej rady raczej nie ma.