O tym jak Urząd „trenuje” swoich mieszkańców, czyli o "zakazach" przy Francuskiej

Historia ze znakami zakazu na ulicy Francuskiej jest idealnym przykładem tego jak magistrat ćwiczy swoich mieszkańców. Najpierw w listopadzie ubiegłego roku sprawa z postawieniem znaków zakazu zatrzymywania się i epicka obrona tej decyzji przed mieszkającymi tam Zgorzelczanami (artykuł na ten temat i potężna dyskusja tutaj), a później jednostronne usunięcie znaku na wniosek tychże mieszkańców. Z tym że, tym razem do Urzędu wciąż napływają sygnały niezadowolonych z tej ostatniej zmiany kierowców. W przygotowanej ankiecie pytamy o Wasze zdanie.

Historia ze znakami zakazu na ulicy Francuskiej jest idealnym przykładem tego jak magistrat ćwiczy swoich mieszkańców. Najpierw w listopadzie ubiegłego roku sprawa z postawieniem znaków zakazu zatrzymywania się i epicka obrona tej decyzji przed mieszkającymi tam Zgorzelczanami (artykuł na ten temat i potężna dyskusja tutaj), a później jednostronne usunięcie znaku na wniosek tychże mieszkańców. Z tym że, tym razem do Urzędu wciąż napływają sygnały niezadowolonych z tej ostatniej zmiany kierowców. W przygotowanej ankiecie pytamy o Wasze zdanie.

Temat zaczął się około połowy listopada ubiegłego roku. Mieszkający przy podjeździe pod „Emilkę” mieszkańcy byli zaskoczeni postawionymi tam znakami zatrzymywania się. Jak sami twierdzili: (…) uniemożliwiono nam (mieszkańcom) parkowania samochodów na chodniku i w związku z budową ścieżki rowerowej nie uwzględniono miejsc parkingowych przed budynkami mieszkańców. Jak mamy się zatrzymać przed bramami wjazdowymi aby je otworzyć? Mamy dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym więc jak mamy je wozić do szkoły? Droga ta nie jest główną drogą łączącą centrum miasta. Prosimy o zdjęcie bezsensowych znaków drogowych.

Fragment odpowiedzi magistratu był następujący:

Zakaz parkowania samochodów wzdłuż ulicy Francuskiej został wprowadzony w odpowiedzi na liczne wnioski mieszkańców Zgorzelca, w tym także mieszkańców dzielnicy Ujazd, którzy zwracali uwagę, że samochody stojące wzdłuż ulicy wprowadzają zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, ponieważ znacznie ograniczają widoczność i utrudniają przejazd. Wbrew opinii autorki listu droga ta dla wielu mieszkańców Zgorzelca stanowi wygodne połączenie z centrum miasta i dlatego jest chętnie wykorzystywana nie tylko przez mieszkańców osiedli przy ul. Orzeszkowej, ale także przez rodziców uczniów uczęszczających do gimnazjum nr 2 oraz klientów położonych w dolnej części ulicy zakładów usługowych i sklepów.

Więcej tutajJak się jednak okazuje decyzja ustawienia znaków przyjęta została z zadowoleniem przez większość naszych czytelników i stąd zaskoczenie po częściowym, jednostronnym zdjęciu zakazu:

-To jest jakiś absurd, było bardzo dobrze, a teraz wciąż notorycznie parkują tam samochody, utrudniając przejazd. - pisze jeden z czytelników – Szczególnie niebezpiecznie jest w miejscu gdzie stoi Fiat Siena, jadąc z góry, czy z dołu, nie widać nadjeżdżającego samochodu i tylko czekać kiedy dojdzie do tragedii, zwłaszcza, że co niektórzy mają w nosie ograniczenie prędkości, a policja i straż miejska wolą polować z radarem w innych miejscach Zgorzelca, gdzie jest to bardziej opłacalne.

-Proponuję się wybrać żeby przejechać ten fragment rano gdy młodzież dojeżdża do szkoły lub po południu gdy z niej wraca. Jedna, wielka tragedia – pisze inny kierowca.

Jak się dowiedzieliśmy, takie głosy w ostatnim czasie dochodzą też do Burmistrza. Wniosek o przywrócenie znaku zakazu złożył radny Tomasz Góral, który jak nam mówił proszony był o to, przez wielu Zgorzelczan. Może więc wyniknie z tego nauczka, że zamiast eksperymentować na mieszkańcach, magistrat będzie bardziej konsekwentny i po pierwsze – wprowadzać w życie będzie przemyślane i zbadane decyzje, a po drugie będzie bronił ich w sposób racjonalny, a nie zmieniał je w zależności od tego z której strony powieje wiatr, albo raczej kto głośniej będzie potrafił przedstawić swoje racje w gabinecie Burmistrza.

Oficjalna odpowiedź Urzędu na ten temat jest następująca, polecam porównać ją z tą z ubiegłego roku:

Znaki B-36 (zakaz zatrzymywania się) przy ul. Francuskiej zostały jednostronnie usunięte na wniosek mieszkańców tej ulicy, dla których brak możliwości zatrzymania się przy swojej posesji stanowił dużą uciążliwość. W piśmie z dnia 26 listopada 2011 roku, skierowanym do burmistrza i podpisanym przez wszystkich mieszkańców ul. Francuskiej, przywołano argumenty takie jak podeszły wiek czy niepełnosprawność mieszkających tam osób, uniemożliwienie dostaw, załadunku i rozładunku opału oraz dużych gabarytów. Burmistrz przychylił się do prośby i znaki zostały tylko po jednej stronie ulicy.