W ostatnim czasie Waszą komentarzową aktywność najbardziej wzbudziła sprawa „myśliwych” polującym na parkingowych „łosi” oraz przedświąteczna solidarność powiatowych samorządowców z wójtami i burmistrzami, których rzekomo ograbiono z wielokadencyjności.
Nasz dzisiejszy przegląd zaczynamy od tematu, który na naszych łamach gościu już dwukrotnie. klik-klik i klik-klik Mowa oczywiście o społecznej akcji, jaka ma miejsce w przygraniczny mieście, a dotyczy źle zaparkowanych samochodów. Co ciekawe pierwszy na ten temat opublikowaliśmy 9 grudnia i wówczas był on pełen heheszek i sporej dozy wątpliwości, czy takie działania w ogóle mają u nas miejsce. Pod dzisiejszym, który błyskawicznie wskoczył w TOP 3 najcześciej komentowanych w ostatnim okresie wpisów - nastrój jest już poważniejszy.
Teraz widać już wyraźny podział pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami prowadzonej akcji. Wygląda więc na to, że nie ma już wątpliwości co do tego, że trwa opisywana przez nas akcja. Pojawiają się też ważne i merytoryczne wpisy. Niestety ciężko też znaleźć rozwiązanie tej trudnej sytuacji… Poniżej trzy komentarze, kótre chyba najlepiej oddają atmosferę całej sprawy:
(Maciek) Problemy z parkowaniem nigdy nie ulegną poprawie. Z roku na rok będą coraz większe. Dlaczego? Bardzo duży rejon miasta objęty strefą płatnego parkowania. Co zrobić? Z istniejących wielu nieużytkowanych w naszym mieście budynków, często nowych, zrobić parkingi wielopiętrowe. Co usłyszymy? - "nie mam pieniędzy".
Jednak jeszcze bardziej dający do myślenia jest wpis Franka:
Pytanie do "polujących". Jak właściciel drobnego biznesu, który utrzymuje ten kraj, ma przywieźć towar do siedziby swojej firmy? Ma liczyć na wyrozumiałość policjanta, czy donosiciela? Zauważcie różnicę między blokowaniem przejść, wjazdów, trawników, parkingów dla niepełnosprawnych, a zatrzymaniu się wbrew znakom, które ktoś poustawiał, nie wychodząc zza biurka. Chcecie zabawy w szeryfów? Chcecie absorbować policję do rzeczy błahych? Jakoś nie słyszę, że przeszkadza wam jak kurier, który przywozi przesyłki, nie przeszkadza wam rowerzysta na chodniku, nie przeszkadza wam byle dłuższy pojazd wystaje poza parking, lub zmuszony jest przekroczyć linię podwójnie ciągłą, by przejechać skrzyżowanie, nie przeszkadzają też bezmyślnie pozostawiane hulajnogi. Nie, wam przeszkadza "lans" na Daszyńskiego, Bohaterów Getta i Wrocławskiej.
I poszukiwanie rozwiązania przez „wow”, kótry notabene będzie jeszcze raz cytowany, ale jak to mówią - mądrego warto posłuchać…
Nie popieram akcji robionych na zasadzie „a my wam pokażemy”. Ale, również się nie dziwię, ludziom zdesperowanym czy czującym bezsilność wobec nagminnego utrudniania im życia. Problemu braku miejsc parkingowych nie rozwiążą żadne Policje, czy Straże. Rozwiążą co najwyżej przestrzeganie przepisów. Jest za dużo aut- młodzi kupują za paromiesięczne kieszonkowe, są za wygodni właściciele - pod oknem, pod drzwiami, pod bramą, jest za mało parkingów, a za dużo cwaniactwa i roszczeniowości.
Drugi bardzo mocno komentowany temat to sprawa apelu, jaki nasi powiatowi samorządowcy postanowili skierować do polskiego Parlamentu z poparciem inicjatyw ustawodawczych mających zlikwidować dwukadencyjność. klik-klik oraz klik-klik
Tutaj dyskusji raczej nie ma i zdecydowana większość z Was ma takie samo zdanie jak nasza redakcja. Potwierdza to takie komentarze jak:
(kibic) Pupka już się zaczyna trzęś? To trzeba zmienić zasady gry?
(DZGG) Układy zabetonowane chcą nadal obstawiać stołki i czerpać profity.
(ormowiec) Żaden sekretarz ani aktywista PZPR nie był przy korycie tyle co osobniki mieniące się demokratami.
(Olo) Tak się przyspawali do stołków, więc żal stracić posady. Zasiada tam towarzystwo wzajemnej adoracji, najwyższa pora to ukrócić.
(wow) Są konfitury i jest parcie na „ważność”. Są frazesy o poświęceniu czy działaniu społecznym. Obawiam się, ze zabetonowanie tych układów jest mocniejsze od żelbetonu. Wystarczy popatrzeć, gdzie pracują radni miejscy, gminni czy powiatowi. To są zależności służbowo-partyjno-kumpelsko-rodzinne. Ale to my wybraliśmy i teraz próbujemy rozkruszyć ten żelbet. Przykład? Kto pamięta aferę z dyrektor szpitala? Dla mnie samorząd kojarzy się z nierządem.
Oczywiście nie obyło się też bez telefonów do redakcji w sprawie tych wpisów. Usłyszeliśmy o tym, że nie dostrzegamy, że tak naprawdę jest to walka z upolitycznieniem samorządu, średnia w kraju to i tak dwie kadencje, a problem w samorządach to nie liczba kadencji a zła reforma ustrojowa… Zdania nie zmieniamy i odpowiadamy tak samo, jak podczas rozmowy telefonicznej:
Upolitycznienie samorządów? Naprawdę? I argument taki podnoszą ludzie, którzy piastują swoje stanowiska dzięki temu, że są kojarzeni z takim, a nie innym szyldem polityczny? Czy też zostali radnymi, bo znaleźli się na listach wyborczych takich właśnie osób? Nie przesadzajmy.
Średnią wśród samorządów i taksą dwie kadencje. Więc po co to larum?! A może warto się zastanowić, co to oznacza? Odpowiedź sama ciśnie się na usta, a raczej na klawiaturę. Bo nasi drodzy samorządowy - wielu z Was po pierwszej kadencji, gdy zostajecie wybrani na drugą, po prostu sodówka uderza do głowy. Myślicie, że jesteście naj, naj najlepsi. No nie do końca, a wyjątki tylko potwierdzają tę regułę. Problem w tym, że niestety, ale nie jesteście w stanie dostrzec, tego, że kolejną kadencję zawdzięczanie wspomnianemu szyldowi - bo niestety w naszym spolaryzowanym społeczeństwie, ludzie nie patrzą przez pryzmat człowieka, tego, jakim może być włodarzem, a właśnie przez pryzmat szyldów - lub też temu, że konkurenci byli jeszcze słabsi od Was…
Zły system! Tak to prawda na każdym kroku podkreślamy, że ustawa samorządowa została zepsuta przez to, że wszystkie kompetencje zarządu gminy czy miasta przekazano w ręce wójta, czy burmistrza. Tym samym podział kompetencji, a co za tym idzie: władzy, pomiędzy organem wykonawczym a uchwałodawczym jest niewspółmierny na korzyść włodarzy. Dlatego może zamiast apelu o zniesienie dwukadencyjności warto przez Związek Miast Polskich, czy Powiatów Polskich rozpocząć rozmowy na temat zmiany ustawy? Miałoby to o wiele większy sens niż to przedziwne „rumakowanie”.
W każdym razie już po sesji możemy napisać, że uchwała będąca apelem nie wykazała samorządowej solidarności. W sesji wzięło udział 15 radnych i tylko dziewięciu było za przyjęciem apelu. Sześciu było przeciw, a czterech wstrzymało się od głosu. Czyli apel poparło mniej niż połowa obecnych na sesję radnych…